środa, 15 lutego 2017

Rozdział 29 - FINAŁ

NO I MAMY WIELKI FINAŁ. WCZEŚNIEJ JEDNAK CHCIAŁAM PODZIĘKOWAĆ ZA CIERPLIWOŚĆ BO WIEM JAKIE MĘCZĄCE POTRAFI BYĆ CZEKANIE NA ROZDZIAŁY.
<< ZAPRASZAM W WEEKEND NA EPILOG >>
 
----------
 
  Rene chodz.. – ponaglił mnie Tom

-Ja nie chce tam wracać Tom… - pokręciłam głową.

-Rene posłuchaj mnie dzisiaj wszystko się skończy już nie będzie żadnych kłopotów to ostatnie chwile tego pieprzonego gówna i twoje życie wróci do normy tylko musisz z nami iść – niechętnie kiwnęłam głową i zaczęłam iść za nimi. Weszliśmy na górną część budynku i stanęliśmy w jakiejś wielkiej ciemnej przestrzeni. – Rene schowaj to – tom podał mi coś po cichu a ja wyczułam, że to pistolet

-Ale..

-Rene żadnego, ale weź to a teraz wejdź tu i usiądź zaraz wszystko się wyjaśni – powiedział poczym pocałował mnie i zostawił oszołomioną.

Wzięłam głęboki wdech i usiadłam gdzie kazał chowając przy tym pistolet chwilę potem rozbłysły światła a w oczach zebrały się łzy. Siedziałam na wysokim siedzeniu coś podchodzącego pod te siedzenia na, których siedzą ratownicy na plaży tylko nieco niższe. Przede mną znajdowała się ogromna szachownica.

- O boże.. – jęknęłam widząc ludzi poustawianych jak pionki. Teraz wszystko stało się jasne. Oni są pionkami to oni są częścią gry te pionki.. oznaczały naszą pozycję w grze tylko, dlaczego ja mam nimi kierować, kiedy sama miałam być gońcem..  Poza Tomem, Gustavem, Georgiem,Billem, Jensenem oraz Ashem i jego bandą nie znałam tu nikogo byli to dla mnie przypadkowi ludzie i co.. mam wystawić nieznajomego na środek nie wiedząc co się stanie .. ? Oprócz tego zastanawiała mnie jedna postać w drużynie Asha. Postać w czarnym płaszczu z kapturem na głowie stojąca, jako jedyna tyłem do reszty.

-SKORO JUŻ WSZYSCY SĄ – paskudny głos Ash’a rozszedł się po pomieszczeniu – RENE MALEŃKA WYJAŚNIĘ CI, CO TU SIĘ DZIEJE BO PO TWOJEJ MINCE WIDZĘ, ŻE TOM NIE BYŁ DO TEGO PRZYGOTOWANY. MASZ PRZED SOBĄ PIĘKNĄ LUDZKĄ GRĘ W SZACHY. GRA SIĘ TAK JAK NORMALNIE TY KIERUJESZ PIONKAMI A ONE ZABIJAJĄ ALBO GINĄ DOSŁOWNIE – ZAŚMIAŁ SIĘ – MAM NADZIEJĘ, ŻE ROZUMIESZ

Pokręciłam z niedowierzaniem głową. To chore.. Spojrzałam przerażona na Toma ale ten powiedział tylko – Rob co uważasz pamiętaj ufam ci – i uśmiechnął się a potem to chore przedstawienie się zaczęło

-Panienka zaczyna – powiedział jakiś chłopak, który prowadził czarnymi myślałam, że to Ash będzie prowadził, ale on jest w polu.

Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na chłopaków

- Pionek z E2 na E4 – nieznana mi osoba zmieniła swoje położenie. To samo wykonał przeciwnik

-Skoczek . tzn Jensen.. na F3 .. – Jensen wysunął się a każdy czekał na ruch przeciwnika. Dłuższa chwila i znowu nasz ruch wystawiłam pionka kolejna nieznana mi osoba idzie na przód i jest o krok od śmierci – nie wybaczę sobie tego do końca życia..w jednej chwili padł strzał a osoba, którą wystawiłam padła w kałuży własnej krwi. Podskoczyłam na krześle i momentalnie pociekły mi łzy.. spojrzałam na Toma, który starał się mnie uspokoić mówiąc że jest dobrze żebym grała dalej. Kiwnęłam głową i rozstawiłam tak grę, że teraz Jensen wcisnął kulę w ciało jakiegoś mężczyzny.

-KURWA. – Warknął ich „ przewodniczący „  a gra trwała dalej - było dobrze do momentu w którym nie musiałam ruszyć Jensena.  Zamknęłam oczy i biorąc głęboki wdech powiedziałam

-Jensen na D5  - i po chwili straciliśmy kolejnego gracza. Płakałam miałam dość tego pieprzonego świata chciałam stad wyjść i zapomnieć, ale musiałam dokończyć grę.. musiałam.. Nawet po chłopakach widziałam, że są przerażeni..

-Och a nawet go lubiłem – zaśmiał się Ash. Teraz został wystawiony Nash. Mogłam się odegrać. Postawiłam Georga do przodu i pozwoliłam mu zbić przeciwnika.  Ale zlekceważyłam przeciwnika.. bo po chwili i Georg osunął się na kolana trzymając się za brzuch

-Wolę patrzeć jak się wykrwawiasz – Zaśmiał się jakiś chłopak z drużyny Asha. Gra toczyła się naprawdę szybko i na razie los był po naszej stronie wystawiłam Toma, aby zabił ostatniego gracza, który blokował nam miejsce do wykonania tego pieprzonego „ SZACH MAT „

-No odwróć się chcę widzieć, kogo mogę się pozbyć – powiedział z uśmiechem na twarzy, ale uśmiech ten zniknął tak szybko jak się pojawił. – Julia..?!  - Na ten widok cała zamarłam. Tom wypuścił pistolet z rąk i wpatrywał się w Julię jak w ducha

-No rusz się Tom chyba nie chcesz przegrać -  Ponaglił go Ash wyrywając nas tym samym z transu.

-Ale.. – zaczął Tom podnosząc z ziemi broń. – przepraszam – powiedział i wycelował w stronę Julii. W jednej chwili ta opadła a Tom wszedł na jej miejsce

-SZACH MAT  - powiedziałam kończąc grę tym samym wprawiając Asha w niesamowitą złość. Chłopaki od razu obeszli Toma klęczącego koło Julii. Dlaczego nikt nie zwraca uwagi na to że jest tu jeszcze kilak osób z grupy Asha ?! –Tom!  - zawołałam, na co wszyscy się ocknęli i wymierzyli w swoją stronę pistolety.  Zaczęła się bitwa. Strzały padały wszędzie a ja musiałam się gdzieś schować. Uciekłam za jakąś starą szafę, z której wszystko dobrze widziałam. W jednej chwili zamarłam. Tom i reszta strzelali i rozprawiali się z grupą Asha gdy ten stał kilka metrów za nimi celując prosto w Toma. Nie mogę pozwolić żeby Tom zginął nie Mogę.. Zanim Ash zdążył nacisnąć spust zrobiłam to przed nim.  Jego okrzyk bólu zatrzymał tę cała chorą jadkę. Wszyscy stanęli i spojrzeli na mnie. A ja stałam w rogu trzęsąc się, z wyciągniętymi przed siebie rękami, w których miałam pistolet. Puściłam go na ziemie i z przerażeniem spojrzałam an ciało Asha.. Zabiłam człowieka..

-Rene ! – Podleciał do mnie Tom przytulając mnie – już po wszystkim..

-Bill miałeś ją uratować.. – olałam Toma  - mówiłeś, że ją uwolnisz..

-Co ?! – Zerwał się Tom – wiedzieliście, że ona żyje ?! Bill kurwa jesteś moim bratem a ty Rene ?! Kurwa myślałem, że.. – W tej chwili do pomieszczenia wleciała policja i sanitariusze.  Julia i Georg zostali zabrani do szpitala natomiast Tom i cała reszta została aresztowana.

Patrzyłam na niego smutnym wzrokiem – obiecał, że go nie aresztują że mnie nie zostawi.. Teraz nawet nie chce na mnie patrzeć.

-Boże Rene kochanie  ! – Podleciała do mnie mama  - Tak się bałam, że nie żyjesz –mówiła przez płacz po chwili dołączył do niej tata i Victor.

-Żyję..  – próbowałam się uśmiechnąć, ale na daremno. Cieszyłam się, że jest już po wszystkim jednak byłam załamana obrotem spraw między mną a Tomem. To już koniec.. koniec tej chorej gry i koniec  tego co łączyło mnie z tomem..
------------
 
PS. NAPISZCIE CZY CHCIELIBYŚCIE 2 CZĘŚĆ OPOWIADANIA ;)
 

2 komentarze:

  1. Wooow jestem w szoku...Pomysl fajny, ale smutne zakonczenie tego wszystkiego. Moze w epilogu sie wyjasni ;) 2 czesc opowiadnia brzmi super!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawaj! Pisz 2 część ;)

    OdpowiedzUsuń

ONLINE