piątek, 22 lipca 2016

Rozdział 19

NO RENE TERAZ TO TY ZAHOWUJESZ SIĘ JAK TOM -.-
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Otworzyłam leniwie oczy, po czym przyjrzałam się jasnemu pomieszczeniu. Gdzie ja jestem ?  Usiadłam powoli na łóżku i wszystko stało się jasne – SZPITAL. Na około mnie jakieś stojaki, do których podpięta byłam za pomocą kabli a na głowie miałam jakąś siatkę.  Przez szklane drzwi widziałam swoich rodziców rozmawiających z jakimś lekarzem – podejrzewam, że moim. W Sali oprócz mnie leżał jeszcze jeden chłopak miał dłuższe włosy z grzywką na bok, ręce pokryte tatuażami i o ile dobrze widzę kolczyk w nosie, ale kurde… był szalenie przystojny. Przez jego cienki podkoszulek było widać wyrzeźbiony brzuch, który również ozdobiony był czarnymi malunkami.

-Jeżeli chcesz popatrzeć to mogę zdjąć koszulkę – usłyszałam głęboki głos i od razu się ocknęłam.

-Co.. ? Nie nie ja … przepraszam ..po prostu..- zmieszałam się

-Ej mała spokojnie – uśmiechnął się – jestem Denis – wyciągnął rękę, którą od razu uścisnęłam

-Rene.. um.. jak długo tu leżę ? – zapytałam

-No z dobre dwa tygodnie z tego, co słyszałem

-DWA TYGODNIE ? ale czemu… jak to przecież chwilę temu byłam w domu..

- I spadłaś ze schodów – zaśmiał się. Chwila jakie schody ? Przecież to Tom mnie popchnął.. nawet nie miał odwagi się przyznać..

-Ohh..  coś jeszcze słyszałeś ? tak właściwie to od kiedy tu jesteś ?

-Od dzisiaj przyjechałem, bo wjebałem sobie nóż w rękę i no – pomachał obandażowaną ręką

-Kto normalny wbija sobie nóż w rękę ? – Zaśmiałam się.

-Kto powiedział, że jestem normalny kochanie ? – zawtórował – wracając do twojego pytania to słyszałem rozmowę twoich rodziców z lekarzem miałaś jakiegoś krwiaka mózgu czy coś takiego i miałaś operację. Strasznie się o ciebie martwili i oni i znajomi.

-Znajomi ? Ktoś tu był ?

-Rano jak przyjechałem na korytarzu siedział jakiś chłopak z ciemnymi włosami i dwóch w krótkich no i jakaś dziewczyna

-A taki chłopak w luźnych ubraniach.. z dredami na głowie ?  - zapytałam z nadzieją

-Nie widziałem a to ktoś ważny ? może był wcześniej ..

-Już nie jest ważny – pokręciłam głową i położyłam się.

-Wiesz idę po coś do picia może i tobie przynieść? – zaproponował, na co przystałam i po chwili zostałam sama w Sali.

Super. Najpierw Tom całuje tamtą dziewczynę, potem przyjeżdża do mojego domu bić się z Victor’em, po czym popycha mnie i zwala winę na schody a potem jeszcze nawet na chwilę nie przyjechał sprawdzić czy ze mną w porządku. Pierdole go naprawdę mam go dosyć tego jego gadania o tym, że on się zmieni, że nie jestem mu obojętna każdej tak mówi nie jestem jedyna. Jedyna osoba, którą kochał i która byłą dla niego kimś była Julia i to się nie zmieni.

-Rene kochanie ! – Do Sali weszli moi rodzice i Victor. – jak się czujesz ?! Wszystko dobrze ?! tak się bałam !

-Mamo spokojnie jest dobrze – uśmiechnęłam się

-Nawet nie wiesz jak się przestraszyliśmy z tatą jak Victor do nas zadzwonił, że spadłaś ze schodów i trafiłaś do szpitala !

-Przepraszam.. nie chciałam was przestraszyć. Mam nauczkę, żeby nie biegać po schodach – zaśmiałam się.

-Już my tego przypilnujemy  - wtrącił tata i pogłaskał mnie po głowie.

-Nie chcę przeszkadzać, ale przyniosłem ci wodę.. -  zaczął Denis i wszyscy na niego spojrzeli.

-Och dziękuje – Uśmiechnęłam się – Mamo, Tato, Victor to Denis poznaliśmy się chwilę temu.
 Moi rodzice od razu się z nim przywitali i nawet Victor podał mu rękę. 

-Nie będę już przeszkadzał chciałem tylko powiedzieć, że wracam do domu a bardzo miło mi się z tobą rozmawiało, dlatego gdybyś chciała jeszcze porozmawiać zostawiam ci mój numer. Do usłyszenia mam nadzieję  - Pożegnaliśmy się po czym zostałam w Sali tylko z rodzicami.

 Nim się obejrzałam była już godzina 20:00 co znaczyło, że odwiedziny się kończą więc rodzice musieli wracać do domu. Nie chciałam siedzieć tu sama a z tego, co się dowiedziałam mam tu być jeszcze trzy dni. Kiedy był Denis miałam przynajmniej, z kim rozmawiać a teraz nawet nie wypada do niego pisać o tej godzinie.  Jako iż przez najbliższe dziesięć minut nie znalazłam żadnego zajęcia poszłam spać.


-Jak się odezwiesz chodź słowem to zapierdolę cię tu na miejscu a uwierz mi mam dla ciebie lepszy los. – Nade mną stał Ash i jedną ręką zakrywał mi buzię natomiast w drugiej trzymał nóż.  Momentalnie się rozpłakałam. -  Nie becz idiotko na razie żyjesz. Przekaż Tomowi, że nie popuszczę mu tego, że zabił Carlosa jednego z moich ludzi pożałuje tego jak oni wszyscy a my spotkamy się nie długo księżniczko – uśmiechnął się obrzydliwie – szykuj się na naprawdę wspaniała zabawę. – Powiedział, po czym opuścił salę a ja złapałam głęboki wdech. Nie było, co się zastanawiać pierwsze, co zrobiłam to zadzwoniłam do Billa nie zważając na to, że była trzecia nad ranem .

-Bill ! – załkałam do słuchawki

-Rene ?! Wszytsko w porządku? Czemu ty płaczesz?

-Ash tu był ! groził mi mówił, że Tom pożałuje, że zabił jakiegoś Carlosa ja nie wiem co się dzieje..boje się..

-Kurwa mać. Rene spokojnie zaraz będziemy – uspokajał mnie a w słuchawce słyszałam, że zaczął się szykować.

-Nie chcę, żeby Tom przyjeżdżał..

-Nie ma go w domu wiec nie przyjedzie – zapewnił mnie – poczekaj sekundkę. – Zrobiłam jak prosił. Słyszałam jak wołał Gustava i Georga i jak wychodzą z domu, rozmawiał ze Mną przez całą drogę aż nie wszedł do Sali. Pierwsze, co zrobiłam to go przytuliłam.

-Co się stało .. ? – Zapytał a ja wytłumaczyłam mu dokładnie od samego początku do samego końca, z każdym najmniejszym szczegółem.

-JA pierdole, co on odjebał – momentalnie wyjął telefon i zaczął dzwonić do Toma – jasne kurwa nie odbieraj frajerze

-Jak tu weszliście tak w ogóle ?

- Normalnie nikogo nie było, posłuchaj do tego, co się stało na tej imprezie..

-Kto to w ogóle był Bill.. dlaczego ona się tak do niego kleiła...

-Ehh Rene.. to była Laura dziewczyna, z którą Tom zaczął się spotykać, kiedy Julia zginęła..

-Sypiali ze sobą.. ?

-Codziennie. – powiedział smutny wiem, że nie chciał żebym i ja była smutna ale na to było już zapóźni – Rene co on ci powiedział, że aż tak cię to zabolało..

-Bo tak było Rene dopóki ciebie nie spotkałem. Okej byłem wielkim dupkiem po śmierci Julii, ale to dlatego, że sądziłem, że nie ma już nigdzie kobiety która oczarowałaby mnie tak jak ona a potem pojawiłaś się ty okej wkurwiałaś mnie na początku i nadal wkurwiasz, jesteś wścibska ale masz coś w sobie co mnie przy tobie trzyma.

-Co chcesz przez to powiedzieć…  -westchnęłam i usiadłam na łóżku. 

-Nie wiem Rene nie jestem jeszcze pewny może to, że mi się podobasz, może, że się zakochałem nie wiem, ale wiem, że nie jesteś mi obojętna.

-Ty też nie jesteś mi obojętny, ale tak ciężko do ciebie dotrzeć Tom. W jednej chwili naprawdę ci wierzę a zaraz zmieniasz się a razem z robą moje zdanie o tobie ..

-Wiem Rene wiem. Jestem drażliwy, ale mogę się zmienić.. przynajmniej spróbować  - usiadł koło mnie

-I to wszystko dla mnie ?

-Tak .. pozwól mi przynajmniej spróbować ..  "

-Byłam głupia że, w to wszystko wierzyłam wiesz ?

-Nie byłaś głupia Rene to Tom był głupi. Znaczy.. Ja wiem, że on naprawdę coś do ciebie czuje coś innego niż do innych dziewczyn ale on po prostu od śmierci Julii nie może być z Jedną to dla niego ..

-Nudne – Zaśmiałam się pod nosem – wiesz Bill to już nawet nie ważne poznałam kogoś – uśmiechnęłam się.

-Lepiej na razie nie mówmy o tym Tomowi – też się zaśmiał – Tak w ogóle to jak się czujesz mała ?

-Wiesz a jak się mam czuć po uderzeniu głową w szafkę i dwutygodniowej śpiączce ?

-Chwila jaką szafkę ? – Wszyscy jednocześnie wybałuszyli oczy

-Ja myślałam, że Tom wam powiedział.. – brawo dla niego nawet Bratu się nie przyznał.

- Rene do cholery o co chodzi ?

-No bo .. on wtedy przyjechał Victor nie chciał go wpuścić zaczęli się bić i ja chciałam ich rozdzielić a on mnie pchnął i no..

-JA pierdole nie wierze co za kretyn ! – Wkurzył się – nie dziwie się, że nie chciałaś się z nim widzieć. Obiecuje mu że sam mu jeszcze dojebie za to.

***

Dwa kolejne drzwi były cholernie nudne leżałam w szpitalnym łóżku, przyjmowałam leki i rozmawiałam z Denisem. Ten chłopak jest naprawdę wspaniały przyjeżdżał do mnie i nawet przywiózł mi ciasto własnej roboty żebym odpoczęła od szpitalnego jedzenia. Mimo iż znamy się trzy dni naprawdę go polubiłam i on mnie też no bo gdyby mnie nie polubił nie byłby tutaj teraz ze mną prawda ?

- Więc co odwozimy się do domu ? – zaśmiał się i złapał torbę z moimi rzeczami

- Tak ! – Jak najszybciej wyszłam ze szpitala naprawdę nienawidzę tego miejsca. Kiedy wyszłam na świeże powietrze od razu zrobiło mi się lepiej  Rozejrzałam się dookoła próbując zgadnąć który samochód jest Denisa ale zrezygnowałam. – Dobra więc które autko jest twoje ?

-A które ci się podoba ? Tylko jeżeli nie jest to ten czarny Range Rover to błagam nie mów – zaśmiał się.

-Boże.. – wspominałam kiedyś o mojej słabości do tego samochodu – kocham ten samochód – też się zaśmiałam po czym zajęłam miejsce pasażera.

Podczas jazdy okazało się, że mamy ze sobą więcej wspólnego niż mogło mi się to wydawać. Nie spodziewałam się, że w tym samochodzie mogę usłyszeć piosenki John’a  Mayer’a czy The 1975 nie muszę chyba mówić jak świetnie czułam się w towarzystwie Denisa. Z Tomem nie widziałam się od tamtego dnia, nie pisałam z nim i naprawdę pasowało mi to. Lepiej mi bez niego mimo, iż boli mnie to jak mnie potraktował i to, że nawet nie przyznał się do swojego czynu albo że nawet nie przeprosił nie zobaczył jak się czuję… ale to wszystko uświadomiło mi, że to nie jest chłopak dla mnie, że nie powinnam się w nim zakochiwać i że jedyna rzecz która nas łączy to te pieprzone gówno. W końcu samochód zatrzymał się pod moim domem a ja zamarłam.  Przed sekundą cieszyłam się życiem bez Toma a teraz widzę jego samochód przed swoim domem. To jakiś pieprzony żart ?

-Co jest ? Czyj to samochód ?

-Takiego jednego frajera, który chyba nie zrozumiał, że nie chcę go już znać – powiedziałam i wyszłam z samochodu a Denis poszedł w moje ślady i po chwili razem weszliśmy do mojego domu. Pierwsze, co zobaczyłam po wejściu do salonu to Tom idący w moja stronę, ale gdy tylko zobaczył chłopaka za mną stanął w miejscu.

- Odprowadzić cię do drzwi czy sam trafisz ? – zapytałam uprzejmie

-Musimy porozmawiać Rene.. widzę, że znalazłaś już sobie chłopaka – zmierzył Denisa . Jakbym miała ich porównać stwierdziłabym, iż 1000000000000000 razy bardziej wolę Denisa niż Toma jest miły, uprzejmy, kochany, pomocny, spokojny a Tom jest narwany, zbyt pewny siebie, agresywny, i pyszny zupełne przeciwieństwa.

-Nie mamy, o czym rozmawiać a to czy sobie kogoś znalazłam czy nie to moja sprawa a teraz opuść mój dom. 

 -Tom sądzę, że powinieneś już wyjść Rene potrzebuje jeszcze czasu.. – Wtrąciła się moja mama, która do teraz z kuchni przyglądała się całej sytuacji.

-Nie wyjdę pani nic nie rozumie. – warknął. Mógł krzyczeć, warczeć na mnie, ale nie na moją mamę.

-Nie rozumie, bo nie umiałeś się nawet przyznać, że to przez ciebie wylądowałam w tym szpitalu a nie przez schody – powiedziałam nadzwyczaj spokojnie jak na mnie i chyba go tym rozzłościłam.

- Jesteście wszyscy siebie warci. – trzasnął drzwiami i tyle go widziałam. Oczywiście potem musiałam tłumaczyć mamie, o co chodzi i w końcu mogłam iść do siebie.

-Ty z nim chodziłaś ? -  Zapytał zaszokowany chłopak

-Wiesz co… na szczęście nie – zaśmiałam się i włączyłam komputer – obejrzymy coś ?

- Jasne – uśmiechnął się i po chwili leżeliśmy na łóżku oglądając Supernatural.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
SKORO TOM NIE UMIE ZADBAĆ O RENE TO MOŻE DENISOWI SIĘ TO UDA HMM ?
JEŻELI JESTEŚCIE CIEKAWI JAK WYGLĄDA DENIS TO ZAPRASZAM DO BOHATERÓW :3
 

2 komentarze:

  1. jest swietnie, ale nagle wszystko sie tak komplikuje XD czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety teraz to już wszystko będzie skomplikowane :(

      Usuń

ONLINE