wtorek, 19 lipca 2016

Rozdział 18

POWIEM WAM, ŻE TOM TO PIEPRZONY DUPEK NO ALE  ZOBACZCIE SAMI
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Momentalnie zrobiło mi się słabo jak to Ash ?! Przecież gdyby Tom wiedział, że on tu będzie nigdy by mnie tu nie przyprowadził. Najgorsze jest to, że skoro jest tu Ash to jest i całą reszta jego popieprzonej bandy. Nawet nie zorientowałam się, kiedy wyścig się zaczął paniczny strach przed tym, że ci ludzie gdzieś tu są przejął nade mną kontrolę i mimo iż Tom kazał mi tu stać ja nie mogłam tego zrobić musiałam jak najszybciej się stąd wydostać albo znaleźć Billa i resztę. Czym prędzej ruszyłam w tłum ludzi i potykając się o własne nogi rozpaczliwie dążyłam do wyjścia.   W pewnej chwili między ludźmi błysnęła mi blond czupryna – Nash . spojrzałam w jego stronę a potem w drugą i zobaczyłam Bena .. Zaczęłam biec ludzie krzyczeli coś do mnie, ale naprawdę nie zwracałam na nich uwagi musiałam uciekać. Nagle wpadłam na kogoś podniosłam głowę do góry i odetchnęłam z ulgą.

-Bill ! – wtuliłam się w niego czując się wreszcie chodź trochę bezpiecznie.

-Wszystko okej ? Jak tylko usłyszeliśmy, że Ash tu jest zaczęliśmy cię szukać.

-Oni za mną szli.. Widziałam Nasha i Bena..

-Spokojnie już jest dobrze przy nas nic ci nie zrobią – zapewnił mnie po czym zaprowadził mnie pod tor jednak z dala od całego tłumu. Niedługo po tym wyścig się skończył a Tom wygrał.  Kiedy tylko zawodnicy opuścili samochody nie dało się nie zauważyć napięcia między Tomem a Ash’em.

-Tom ! – zawołałam go, bo naprawdę chciałam opuścić to miejsce. Kiedy tylko moje wołanie do niego dobiegło momentalnie rozluźnił wcześniej zaciśnięte pięści i przyszedł do nas.

-Chodźmy stąd – powiedział i nikt mu się nie sprzeciwiał. –To może jakaś mała imprezka na uczczenie zwycięstwa ?

-No można by się gdzieś wybrać -  zgodziła się reszta.

-Rene rozumiem, że jedziesz z nami ? – Uśmiechnął się Tom.

-Czy ja wiem…

-Przestań odwiozę cię do domu to się przebierzesz a potem po ciebie przyjedziemy.

-No okej.. – nie jestem pewna czy chce tam jechać ale ostatnio przecież chciałam normalnego życia a chodzenie na imprezy jest normalne to taka forma odstresowania więc czemu nie ? – tylko nie mogę późno wrócić, bo jutro do szkoły…

-Przecież pamiętam – tak jak powiedział tak też zrobił wysadził mnie w pod domem i pojechał do siebie.  Z tego, co mówił mam około półgodziny na przygotowanie się. Wystarczająco.  Od razu poszłam do szafy i wyciągnęłam z niej kombinezon, ponieważ dzisiejsza noc jest naprawdę ciepła. Szybko w miarę moich możliwości poprawiłam makijaż i rozczesałam włosy, po czym umyłam zęby i szybko coś zjadłam. Wyrobiłam się idealnie, ponieważ gdy chowałam naczynia dostałam powiadomienie od Toma, że czekają pod domem. Wyszłam, więc i od razu poszłam do samochodu.

-Ładnie wyglądasz – uśmiechnął się Tom

-Dziękuję starałam się niestety nie mam „ imprezowych „ ciuchów 

-Spokojnie jest naprawdę dobrze – wtrącił Bill

-Tak właściwie to gdzie jedziemy ?

-Do Jensena naszego kolegi – sprostował Gustav i po niecałych piętnastu minutach byliśmy już pod ogromnym domem. Już w samochodzie było słychać głośną muzykę dochodzącą z domu. Kiedy szliśmy przez posesje można było poczuć odór alkoholu i papierosów. To nie są miejsca dla mnie. W końcu weszliśmy do środka tak jak myślałam multum ludzi i zadymione pomieszczenie.  Po dłuższej chwili przeciskania się przez tłum znaleźliśmy się w salonie. Chłopaki zaczęli witać się z jakimś wysokim chłopakiem, więc zrozumiałam, że to jest właśnie Jensen – widziałam go gdzieś..

-Hej jestem Rene – z grzeczności wysunęłam rękę i przywitałam się z nim

-Jensen wiem jak się nazywasz musiałam cie chronić, więc trochę o tobie wiem – zaśmiał się a ja spojrzałam na Toma, który również się zaśmiał i wzruszył ramionami. -  chodźcie się czegoś napić – zaprowadził nas do kuchni i nalał wódki do szklanek.

- Ja.. – zaczęłam, ale od razu w wtrącił się Tom

-Chyba nie powiesz mi, że nie oblejesz mojego zwycięstwa? – Spojrzał na mnie z politowaniem i się poddałam. Kiwnęłam głową i napiłam się razem ze wszystkimi.

-Więc co wygrałeś z Ash’em ? – zaśmiał się

-Zawsze wygrywam –powiedział pewny siebie Tom i ponownie polał nam przeźroczysty napój.


Impreza mijała w miarę dobrze jak na tego typu zgrupowania. Była godzina 2:24 a prawie nikt jeszcze nie opadł z sil tylko dwie osoby leżały całkowicie pijane i spały w rogu salonu.  Nasza grupka, czyli ja, Tom, Bill, Gustav, Georg i Jensen siedzieliśmy w salonie i ciągle piliśmy. Nie poznawałam siebie z każdym wypitym drinkiem czułam się coraz odważniej.

-Hej Tom idziecie z nami pograć w ssij i dmuchaj ?  - Podeszła do nas nieznana mi dziewczyna. Wkurzyłam się bo objęła Toma za szyje i szczerzyła się jak jakaś pusta lala a Tomowi się to podobało. Spojrzał po wszystkich a gdy oni skinęli poszliśmy na dwór. Nie podobało mi się to że wszyscy chcą grać tym bardziej  dlatego, że nie znam nawet tej gry.

-A ty grasz ? –Spojrzała na mnie, kiedy stanęliśmy koło ogniska

-Ona nie gra. – powiedział od razu Tom.

-Z chęcią zagram tylko nie znam zasad .. – nie chciałam grać naprawdę, ale jeżeli mogłabym zrobić na złość i tej całej dziewczynie i Tomowi to jestem w stanie się poświęcić.

-Jasne – zaśmiała się – chodzi o to, że siadamy na przemian, czyli chłopak, dziewczyna, chłopak, dziewczyna i mamy jedną kartę osoba przykłada tę kartę do ust i zasysa powietrze tak, aby nie wypadła a potem zbliża się twarzą do drugiej osoby która musi odessać tę kartę jeżeli spadnie całujecie się – uśmiechnęła się

-Umm..  okej – spojrzałam na Toma, który patrzył się na mnie gniewnym wzrokiem i zajęłam miejsce. Oprócz naszej szóstki i ten dziewczyny siedziało kilka innych prostackich dziewczyn w obcisłych ubraniach i chłopak, którego pierwszy raz widzę na oczy. Usiadłam specjalnie z dala od Toma żeby w razie, czego móc mu dopiec.

Gra się zaczęła od Toma podał on kartę do jednej z nieznanych mi dziewczyn a ta do Billa i tak dalej. Po niecałych dziesięciu minutach gry jedynymi osobami, które jeszcze się z nikim nie całowały byłam ja i Tom. Nie powiem żebym nie była zadowolona z tego powodu, ale kiedy nadeszła kolej Toma i tej dziewczyny wiedziałam, co zrobi. Od samego początku patrzyła na mnie z pogardą tak jakbym nie zasługiwała na to by w ogóle przebywać w obecności Toma tym razem spojrzała na mnie spod oka puściła oczko i zbliżyła się do Toma. W jednej chwili karta wysunęła się i z nadzwyczajną letkością opadła na trawę, na co wszyscy zagwizdali – wszyscy oprócz mnie. Spojrzałam na Billa, który z dziwną miną patrzył na mnie a potem znowu na Toma. Miałam cichą nadzieję, że wymiga się od tego pocałunku, ale tak bardzo się myliłam.. Tom przycisnął usta do ust tej dziewczyny i nadzwyczajnie dobrze się bawił. Pocałunek trwał i trwał a z każdą kolejną sekundą miałam coraz więcej łez w oczach. Wczoraj mówił mi, że nie jestem obojętna dla niego, że się zmieni a przy pierwszej okazji całuje się z jakąś dziewczyną i to nie jest całus. Koniec. Podniosłam się z ziemi i zaczęłam biec do środka.

- Rene ! – usłyszałam za sobą głos Toma, ale naprawdę nie chciałam go już słuchać. Wpadłam do domu i jak najszybciej zaczęłam się przeciskać przez tłum ludzi jednocześnie wybierając numer do Victor’a

-Co jest ?

-Mógłbyś po mnie przyjechać.. ? – zapytałam zapłakana

-Gdzie ty w ogóle jesteś ?

-Victor opowiem ci wszystko tylko zabierz mnie stąd – załkałam do telefonu a gdy wyszłam z domu podałam mu ulicę. Obiecał, że zaraz będzie, bo jest akurat niedaleko.  Usiadłam na krawężniku i zaczęłam płakać jak małe dziecko. Czy ja naprawdę uwierzyłam w te słowa Toma ? W to, że nie jestem mu obojętna ? Jestem śmieszna. Zaśmiałam się sobie w twarz.

-Rene tu jesteś ! – Ustał przy mnie zdyszany Tom a ja siedziałam i patrzyłam się w ulicę. – Kurwa powiedz coś… Rene to nie tak miało wyglądać ona..

-Tom proszę cię przestań. Jakbyś nie chciał jej całować oderwałbyś się od niej po sekundzie albo byś się od tego pocałunku wymigał, ale ty tego chciałeś tak jak ona więc skończ się tłumaczyć.

-Nie jesteś zła… ? – czy on naprawdę się o to pyta ?

-Jestem, ale na siebie o to, że ci uwierzyłam, że nie jestem dla ciebie obojętna – zaśmiałam się ocierając łzy i w tej chwili podjechał samochód Victora

-Kurwa zostań – złapał mnie za rękę i szarpnął a ja mu się wyrwałam.

-Nie będziesz mnie szarpał i nie będziesz mi kłamał nigdy więcej rozumiesz ? A teraz nie mam ochoty z tobą rozmawiać. – Spojrzałam na chłopaków stojących obok – Cześć chłopaki – pożegnałam się, otworzyłam drzwi do samochodu i po raz ostatni spojrzałam w ich kierunku.

-Rene ja cie kocham.. chyba.. – miałam wrażenie, że się przesłyszałam, dlatego zamknęłam drzwi i kazałam Victor’owi jechać.  Po drodze opowiedziałam mu o wszystkim, co się tu stało a on mnie wysłuchał. Naprawdę cieszę się, że polepszył mi się kontakt z bratem, czemu nie mogłoby być tak od samego początku.  Po drodze do domu musiałam wyłączyć telefon, ponieważ Tom ciągle do mnie pisał i dzwonił. Kiedy wróciłam do domu od razu poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku nie miałam siły zupełnie na nic chciałam tylko leżeć i płakać, ale przecież nie ma sensu płakać przez takiego idiotę.

- Rene.. – Do pokoju wszedł Victor – błagam cię kurwa kobieto nie becz przez tego frajera, bo mu ryj rozwalę i już żadna na niego nawet nie spojrzy – powiedział, na co się zaśmiałam.

-Jeżeli przyszedłeś mnie tu pocieszyć to ci się udało – uśmiechnęłam się i wzięłam, od niego kubek z herbatą, którą mi przyniósł.

-Właściwie to przyszedłem cię przeprosić… - czy ja się przesłyszałam ?

-słucham ?

-No chciałem cie przeprosić okej ? nie byłem dobrym bratem …

-nie byłeś .. – przyznałam mu rację

-Po prostu zrozum mnie.. zawsze byłaś tą świetną ułożoną córeczką, która zawsze miała świetne wyniki i byłaś oczkiem w Glowie rodziców a ja byłem tym piątym kołem u wozu.  -  widać było, że ciężko mu było o tym gadać ale wiem, że mówi prawdę.

-Nie mogłeś inaczej tego załatwić.. ? Victor ty mnie biłeś, znęcałeś się nade mną…

-Ja wiem, wiem, ale przepraszam..  od kiedy poznałem Perrie zmieniłem cię.. – Nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć wiedziałam, że mówił prawdę i wiedziałam, że chce się z nim pogodzić, więc po prostu postanowiłam go przytulić.

-Bądź dla mnie po prostu starszym bratem -  uśmiechnęłam się co on odwzajemnił.

Nagle po całym domu rozległo się natarczywe pukanie. Wiedziałam, kto wali w drzwi, ale nie miałam zamiaru otwierać.

-Poczekaj tu – powiedział Victor i wyszedł z pokoju ja natomiast podeszłam do uchylonych drzwi i przysłuchiwałam się kłótni.

-KURWA WPUŚĆ MNIE DO NIEJ ! TO WSYZTSKO NIE TAK – Darł się Tom a ja się zaśmiałam wiem, co widziałam nie jestem głupia.

-nie obchodzi mnie to ona nie chce ciebie widzieć teraz ani nigdy więcej, więc wypierdalaj albo przetrącę ci tę twoją buźkę. -

-KURWA CZŁOWIEKU MOŻESZ SIĘ NIE WTRĄCAĆ ?  JAK TAK TO MIAŁEŚ NA NIĄ WYJEBANE I JĄ KATOWAŁEŚ TERAZ NAGLE  TAKI KOCHANY Z CIEBIE BRAT – zaśmiał się a potem usłyszałam znajomy odgłos. Zaczęli się bić… powinnam siedzieć w pokoju, ale przecież oni się pozabijają! Zbiegłam na dół i zaczęłam ich rozdzielać.

-Tom ! Victor przestańcie ! – weszłam między nich, co okazało się błędem

-Nie wtrącaj się – warknął Tom i pchnął mnie tak, że upadłam na ziemie uderzając przy tym głową o szafkę. Wtedy zemdlałam.

2 komentarze:

  1. Uuuuu przesadził! Kwurwiłam się na Toma jak nigdy -.-
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. kurcze ale sie porobilo XD swietnie ze ten odcinek wyszedl tak szybko ;) czekam na nastepne :*

    OdpowiedzUsuń

ONLINE