sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział 12

Kiedy się obudziłam zegarek wskazywał godzinę 6:30 co oznaczało, że muszę wstać jeżeli chcę się wyrobić do szkoły. Tak, więc powolnym, leniwym krokiem ruszyłam do łazienki gdzie się umyłam włącznie z twarzą, włosami, zębami i całą resztą a potem stanęłam przed lustrem i nadstawiając za głowę drugie lusterko przyjrzałam się ranie. Nie była wcale taka wielka i przerażająca jak ją opisywał Bill, ale była. Na szczęście zakryłam ją włosami tak, że nikt się nawet nie zorientuje. Dzisiaj mamy wtorek, co znaczy, że mam tylko 5 lekcji a potem na 7 pomagam z Jade pani bibliotekarce. Lubię wtorki. Nie dość, że mamy mało lekcji to jeszcze wszystkie takie przyjemne no bo kto by nie lubił Biologii , Chemii , Niemieckiego , Muzyki i Historii ? dobra może to było nieodpowiednie pytanie.. w każdym razie ja je lubię i się cieszę. Jakoś od początku roku wypadało tak, że często niebyło mnie we wtorki albo nie było nauczyciela od muzyki, więc nawet nie wiem jak mam się do niej przygotować no, ale dam radę.  Związałam swoje włosy w dwa warkocze, żeby do wyjścia z domu zdążyły mi się jeszcze pofalować i wróciłam do pokoju gdzie spojrzałam przez okno. Pogoda za szybą była wręcz odstraszająca silny wiatry wyrywał parasolki z rąk osób, które próbowały bronić się przed padającym deszczem, ale bezskutecznie. Westchnęłam niezadowolona – wolę siedzieć w taką pogodę w domu pod kocem i czytać książkę pijąc herbatę a nie wychodzić. Postanowiłam, że ubiorę czarne rurki, kremową bluzeczkę a do tego szary i przede wszystkim cieplutki sweterek. Do szkoły jadę z Tomem, więc ważne by w szkole nie było mi zimno, bo o drogę to się nie martwię. Kiedy dochodziła godzina 7:30 zeszłam na dół gdzie była już moja mama z którą się przywitałam.
-Kochanie a ty nie powinnaś już siedzieć w autobusie ? – Zapytała zdziwiona moją ciągłą obecnością w domu.
-Tom po mnie przyjeżdża – wyjaśniłam biorąc łyka kawy z jej kubka.
-Oh… To coś między wami…jest ? – uśmiechnęła się
-Co ? Nie ! nie pewnie, że nie mamo. Wiesz Tom jest miły i koleżeński, pomocny i naprawdę jest wspaniałym kolegą – kłam dalej Rene. Kłam dalej. – ale to tylko przyjaźń. Ja się teraz skupiam na nauce a nie na chłopakach.
-Kochanie masz 16 lat nie chcę nic mówić, ale kiedy ty masz zamiar zacząć interesować się chłopakami ? Po skończonych studiach jak będziesz miała już ponad 20 lat ? Ja z twoim tatą poznałam się w gimnazjum..
-Chcę żebyście byli ze mnie dumni… jeżeli przestanę skupiać się na nauce to nie przyjmą mnie na studia..
-Rene dziecko – podeszła do mnie i mnie przytuliła – my już jesteśmy z ciebie bardzo dumni córcia. No proszę cię jakie inne dziecko przynosi rodzicom świadectwo z wyróżnieniem rok w rok ? Tylko ty – pocałowała mnie w czoło – kochanie to, że odpuścisz sobie troszkę naukę i zajmiesz się swoimi potrzebami wcale nie znaczy, że będzie ci gorzej szło tylko musisz sobie zorganizować czas,  jeżeli chcesz to ci pomogę – uśmiechnęła się
-Ugh… dobrze – zgodziłam się. Może i mama ma rację. Jeżeli miałabym wydzielony czas na naukę to łatwiej było by mi wszystko ogarnąć i może mogłabym żyć jak normalna nastolatka. – Przyjechać po szkole do ciebie na targ ?
-Jasne to wrócimy razem a teraz leć, bo Tom chyba przyjechał – wskazała na okno, przez które spojrzałam. Faktycznie pod domem stał już samochód Toma, więc wzięłam plecak i ubrałam byty, po czym pożegnałam się z mamą i wyszłam z domu. O boże ale zimnoooo…. Pobiegłam do samochodu ile sił w nogach i kiedy znalazłam się w środku odetchnęłam z ulgą
-Co zimno ? Trzeba było kurtkę ubrać – zaśmiał się i ruszył.
-Tak mi ciebie też miło widzieć – prychnęłam i zapięłam pas
-Wiem – zaśmiał się na co zdzieliłam go po ramieniu – to miało boleć ? – spojrzał na mnie.
-Nie wiem.. miało ?
-Jeżeli miało to muszę nauczyć się bić, bo w razie czego nikogo takim czymś nie pokonasz.
-W razie czego ? 
-w razie wszystkiego Rene. Teraz może stać się wszystko oni są nieprzewidywalni.
-Wy też – wzruszyłam ramionami i westchnęłam – ale w sumie mógłbyś mnie czegoś nauczyć – Przyznałam bo w sumie czemu nie ?
-Masz dziś czas ?
-Raczej nie, ale jutro nic nie robię po szkole, więc jutro mógłbyś mi coś pokazać
-Jasne – kiwnął głową i wjechał na szkolny parking. Zaraz ponownie będę musiała stanąć twarzą w twarz z tą okropną pogodą.
-Ej wychodzisz czy zostajesz ?!
-Co ?! Ah tak tak idę idę – odpięłam pas i wyszłam z samochodu, po czym od razu popędziłam do szkoły zostawiając Toma daleko w tyle. Dzisiaj w szkole było wyjątkowo dziwnie.. Od kiedy tylko weszłam do niej wszyscy się zaczęli na mnie patrzeć, szeptać coś a niektórzy śmiali mi się w twarz i nawet nie wiem, z jakiego powodu – postanowiłam, że po prostu to zignoruję bo co innego mogłam zrobić ?  Pod klasę podeszłam akurat w chwili, w której zadzwonił dzwonek, więc od razu do niej weszłam i usiadłam obok Jade.
-Tak mi przykro Rene.. – zaczęła a ja spojrzałam na nią zdziwiona
-O co chodzi ?
 -O te plotki. Wszyscy o tobie gadają..
-Wiesz co mówią ? – Otworzyłam szerzej oczy
-Wiesz ostatnio ty i Tom spędzacie sporo czasu razem ciągle ze sobą gadacie, więc te tłumoki wymyślili sobie wersję, że.. no wiesz…
-Że co Jade ?
-Że się puszczasz z Tomem…
-O Boże… - Pokręciłam głową i oparłam ją o ławkę zasłaniając się rękami. Dlaczego ja ciągle muszę mieć przez niego jakieś przykrości ?!

TOM’S POV

Wszedłem właśnie do Sali z Billem, Gustavem i Georgiem i byłem zdziwiony tym, że każdy ma tak dobry humor.  Rozejrzałem się po Sali szukając Rene a kiedy ją znalazłem coś mi nie pasowało. Jade ją przytulała a brunetka zakrywała twarz rękami – wtedy spojrzałem na resztę. Wszyscy, którzy się śmiali patrzyli się w stronę dziewczyny i wytykali ją palcami, więc domyśliłem się, o co chodzi. Podszedłem do Rene i zacząłem mówić.
-Mała co jest ? – szturchnąłem ją w ramię, ale ta nic nie odpowiedziała, więc spojrzałem na jej koleżankę unosząc brwii
-Ktoś rozpuścił plotkę, że Rene się z tobą puszcza… - powiedziała. No ładnie. W myślach się zaśmiałem, bo to nie nowość no, ale jednak szkoda mi Rene. Odwróciłem się w stronę reszty i spojrzałem na nich uważnie, przez co śmiechy ucichły.
-Który albo która to zaczęła ? – Cisza. – Spytam po raz ostatni, który albo, która to zaczęła.
-Ja.. znaczy się .. – zaczął jakiś chłopak, którego czasami mijam na korytarzu. Odludek. Widocznie szukał kłopotów i je znalazł.
-Oh ty.. ? – Podszedłem do niego. Cały się trząsł. Co za dziecko. Uśmiechnąłem się i zamachnąwszy się przywaliłem mu z pięści w twarz, przez co osunął się na ziemię.  – Radziłbym ci następnym razem czegoś takiego nie rozpowiadać, jeżeli nie wiesz, co mówisz. – Warknąłem i poszedłem po Rene – Chodź idziemy stąd.
-A lekcje.. ?
-Serio chcesz tu po tym siedzieć  ? – uniosłem brew patrząc na nią a ona po chwili zastanowienia pokręciła głową i podniosła się z krzesła biorąc ze sobą swój plecak. Zanim jeszcze wyszedłem za brunetką spojrzałem na chłopaka, który trzymał się za krwawiący nos. Prychnąłem i dogoniłem Rene.
-Nie słuchaj ich to idioci – powiedziałem, na co ona stanęła. Ehh znowu zacznie narzekać, że to przeze mnie – rutyna. Ale nie. Zamiast zacząć kolejną bezsensowną kłótnie ona wtuliła się we mnie, co baaaaaaardzo mnie zdziwiło, ale odwzajemniłem ruch. – Ej no mała nie przejmuj się nimi
-Dlaczego wszystko złe co mi się dzieje jest przez ciebie… i dlaczego chcę od ciebie uciec a nie mogę  ?  - Powiedziała cicho
-Bo mnie lubisz – uśmiechnąłem się do niej – dobrze to wiesz.
-Śnisz. – też się lekko uśmiechnęła
-O tobie ? Może.. – zaśmiałem się – chcesz coś zjeść ? Pizza na przykład ?
-Nie mam pieniędzy.. – zaczęła grzebać w torebce
-Spoko ja stawiam jeszcze na tyle matka mnie wychowała – powiedziałem i razem udaliśmy się do samochodu.

RENE’S POV

Od dobrych dziesięciu minut siedzieliśmy w domu Toma i czekaliśmy na pizzę. Byłam mu wdzięczna za wstawienie się za mną chodź uważam, że uderzenie tego chłopaka było przesadą.  Dzwonek u drzwi zadzwonił, więc Tom poszedł po pizzę ale wrócił bez niej – to dziwne…
-Myślałam, że poszedłeś po pizzę ? – spojrzałam na niego
-Wiesz, że ja też ? – zaśmiał siei poszedł do kuchni wcześniej zostawiając na blacie jakąś białą figurkę
-Co to ? – Zapytałam ciekawa i podeszłam do przedmiotu uważnie mu się przyglądając. Była to najzwyklejsza w świecie biała szachowa figurka – Grasz w szachy ?
-I może jeszcze śpiewam w chórku kościelnym – prychnął.
-Nie ja pytam serio Tom – powiedziałam poważnie
-Nie a czemu pytasz ? – spojrzał na mnie z zaciekawieniem
-Ostatnio znalazłam czarnego gońca u siebie w pokoju….
-sugerujesz, że ukradłem ci tą figurkę ? – zmarszczył brew – sorry mała, ale na coś takiego na pewno bym się nie pokusił
-Nie Boże nie chodzi o to myślałam, że to ty u mnie ją zostawiłeś.
-Nie to nie ja pewnie ty ją tam zostawiłaś i teraz nie pamiętasz
-Nie Tom. Ja nie gram w szachy. Nie mam nawet ich w domu to nie jest moja figurka zresztą zobacz ona jest większa niż normalna do gry..
-Do czego dążysz kobieto ? – Pokręcił głową i usiadł na kanapie w salonie.
-Nie wiem ty mi powiedz najpierw napada na mnie jakiś koleś a potem znajduję w pokoju czarną figurkę następnego dnia ty dostajesz również figurke tyle, że w kolorze białym.
-Panikujesz za bardzo. Nie szukaj sensu w czymś, co go nie posiada. To zwykły przypadek – starał się mnie przekonać, ale na marne. Nie żebym cokolwiek wiedziała o tym, jakie plany mają jego no w sumie to teraz nasi wrogowie, ale mam złe przeczucia, co do tych figurek.. ale z drugiej strony Tom może mieć rację bo przecież co takie zbiry jak oni mogli by zrobić zwykłymi figurkami ? no nic
-Przepraszam ja po prostu… - usiadłam i złapałam się za głowę – to wszystko mnie przytłacza.
-Widzę
-Nie rozumiem jak ty możesz tak żyć ? Nie boisz się ? – spojrzałam na niego
-A czego mam się bać ? Jestem niepokonany Rene inni boją się mnie
-A inni boją się o ciebie. W każdym razie nie boisz się o brata ? o przyjaciół ? O mamę ? Tom masz tyle osób, o które powinieneś się martwić a ty sobie nic z tego nie robisz.
-Mamie nic nie będzie – zaczął
-A skąd wiesz ? skąd wiesz, że już jej się coś nie stało ? Tom czy ty wgl utrzymujesz  z nią jakikolwiek kontakt ?
-Nie, ale wiem, że jest z nią okej.
-Dlaczego ? Przecież to twoja mama.. – Zapytałam zdziwiona
-Nie interesuj się nie swoimi sprawami. -warknął
-To powiedz mi które sprawy są moje ! – Uniosłam się miałam go dość. Staram się być miła, ale jego bipolarność jest nie do zniesienia – Ciągle zbywasz moje pytania. Nawet jeżeli sprawy dotyczą mnie nie chcesz mi nic powiedzieć ! Staram się ciebie zrozumieć Tom. Próbuję znaleźć jakieś normalne wytłumaczenie, dlaczego nie chcesz mi wyjawić niektórych rzeczy, ale nie umiem – nie umiem go znaleźć, bo chyba nie istnieje. Nic gorszego stać się już nie może już praktycznie jestem martwa, więc co ci szkodzi powiedzieć mi cokolwiek? Czy ja proszę o tak wiele ?
-Prosisz o zbyt wiele – powiedział i udał się po pizzę, która właśnie przyjechała. Znowu to zrobił. Zamiast wytłumaczyć, czemu nie chce powiedzieć zbył mnie kilkoma słowami i myśli, że wszystko będzie dobrze – Jedz – powiedział kładąc pudełko na stole – jak zjemy to nauczę cię czegoś – Przystałam na tę opcję, czym prędzej czegoś się nauczę tym mniej będę się obawiała, że sobie nie poradzę chodź takie chucherko jak ja raczej nie miałoby szansy z takimi zbirami.
Pizzę zjedliśmy w ciszy żadne z nas nie odezwało się nawet słowem. Kiedy zjedliśmy Tom zaczął szykować dla nas miejsce. Kanapa i stolik, które stały na środku salonu zostały przesunięte pod ścianę żeby nie przeszkadzały, kiedy miejsce było gotowe Tom włączył jedną z płyt Samy’ego i stanął na środku salonu każąc ustawić mi się naprzeciwko. Następnie pokazał mi jak przybrać obronną pozycję a potem jak wykonywać dane ruchy, aby się obronić.
- Dobra to spróbuj mnie powalić – powiedział przez śmiech.
-Co cie tak śmieszy ? – Uniosłam brew – wątpisz w moje siły ?
-Nie skądże – próbował być poważny
-Zobaczymy – powiedziałam pod nosem i czekałam aż Tom mnie „ zaatakuje „ kiedy to w końcu zrobił zaczęłam się bronić tak jak to mi pokazywał ale nie wychodziło mi to za bardzo
-Pomyśl gdybym to nie był ja i gdyby to była prawdziwa sytuacja już dawno być leżała martwa lub ostro ranna – powiedział ciągle trzymając mnie tak, że nie za bardzo mogłam wykonać jakikolwiek ruch. Myśl Rene myśl ! i nagle coś mi się przypomniało.  Miss agent – film, który oglądałam milion razy. Sandra pokazywała tam jak się bronić coś, czego nie pokazał mi Tom.. czyli coś, czego się on nie spodziewa i minie chwila nim zareaguje. Wzięłam głęboki wdech i z całej siły nakierowałam się w lewą stronę aby zdobyć chodź trochę przestrzeni między moją prawą ręką a jego brzuchem a kiedy mi się to udało przy użyciu całej siły wbiłam mu łokieć w splot słoneczny czego się nie spodziewał ( jak przewidywałam ) przez co jęknął i poluźnił uścisk wtedy wbiłam mu nogę w śródstopie a potem kiedy już swobodnie mogłam się poruszać zapoznałam jego nos z moim łokciem
-Kurwa dosyć ! Przecież już cie puściłem ! – syknął łapiąc się za nos
-Ups.. myślałam, że jeszcze mnie zaatakujesz – powiedziałam lekko zmieszana nie powinnam tego chyba aż tak mocno robić – pokaż to – podeszłam do niego, na co ten się na mnie spojrzał – ej no przepraszam nie chciałam … - obejrzałam jego nos ale nie było źle nie był złamany na pewno ale trochę spuchł – połóż się na kanapie a ja zaraz wracam
-Chcesz się ze mną teraz pieprzyć ? Wydaje mi się, że moje łóżko jest lepsze niż ta kanapa
-Idę po lód ośle. – zmierzyłam go wzrokiem i poszłam do kuchni. Lód znalazłam bez problemu, po czym owinęłam go w ścierkę i wróciłam do leżącego już Toma. – przyłóż to sobie – powiedziałam a ten zrobił jak mówiłam.
-Wiesz, że to niepotrzebne ? – spojrzał na mnie
-Nie gadaj tylko trzymaj – wywróciłam oczami
-To było dobre .. – zaczął się śmiać pod nosem – serio nie spodziewałem się – mówił przez śmiech – skąd … skąd ty to wytrzasnęłaś ? – Prawie spadł z kanapy przez tarzanie się po niej.
- Z filmu – też się zaśmiałam – trzeba było widzieć swoją minę – próbowałam ją odtworzyć, ale z marnym skutkiem – wyglądałeś jak dziecko
-Tylko nie myśl sobie, że skoro udało ci się mnie uderzyć to już sobie poradzisz, bo ja ci dałem fory a od nich nie masz, co liczyć na zniżki
-Fory ? – uniosłam brew – dałeś mi fory ?! –Oh proszę cię tak ciężko przyjąć ci że dziewczyna cie uderzyła ?
-Zamknij się.
-Znów to robisz – pokręciłam głową i podeszłam do okna.
-Co robie ? – zapytał ciekawski i zmienił pozycję na siedzącą odkładając lód na bok
-Jesteś bipolarny. Staram się ciebie rozgryźć ale nie umiem .. – mówiłam patrząc przez szybę na uginające się pod wpływem wiatru drzewa – Próbuję znaleźć w tobie chodź trochę pozytywnych cech, emocji czegokolwiek, ale kiedy myślę, że mi się udało ty robisz coś, co wszystko niszczy.
-Nie doszukuj się czegoś, co nie istnieje Rene.  – powiedział poważnie
-Każdy ma w sobie chodź trochę dobra Tom ty też masz wiem to ! Wiem ! Umiesz być normalny tylko się nie starasz ! To przez Julię ?  Jej śmierć stworzyła ci jakąś barierę odcinającą cię od uczuć ? Rozumiem, że to ciężkie gdy straci się kogoś bliskiego ale..
-NIC NIE ROZUMIESZ. Przestań się interesować innymi ! – warknął co już nawet nie było dla mnie zdziwieniem
-No i po co to wszystko ? Po co stajesz w mojej obronie w szkole kiedy potem zaczynasz się na mnie wyżywać może nie fizycznie ale psychicznie ? Jaki ty masz w tym cel człowieku ?!
-Chronienie cie.
-Jakoś ci to nie wychodzi wiesz ? – prychnęłam
-Ciągle żyjesz, więc nie zgodzę się z twoim zdaniem.
-Żyję dlatego, że uciekłam. Nijak mi w tym pomogłeś. Żyję dzięki sobie.
-Zamkniesz się w końcu ? Wkurwiasz mnie
-Jakbyś nie zauważył z wzajemnością. 

Nic z tego nie rozumiem. No, bo okej Tom łazi praktycznie wszędzie ze mną, więc jako tako załatwia mi ochronę, ale tak naprawdę nijak mi nie pomógł. Nie było go, gdy spotkałam Bena w autobusie i nie było go, gdy ten psychol zaatakował mnie w domu. Dałam radę sama – bez niego. NIE JESTEM DZIECKIEM , NIE JESTEM SŁABA. Umiem sobie radzić sama i jak widać wychodzi mi to świetnie, bo ciągle żyję. Ciągle przypominanie mi o ochronie jest już irytujące. Tom chyba nie rozumie, że łażenie za mną krok w krok nie jest obroną do tego jeszcze jego zachowanie. Okej miło było, gdy się wstawił za mną w klasie, ale co z tego skoro potem znowu jest arogancki i niemiły w stosunku do mnie. Rozumiem gdybym zrobiła coś źle. Gdybym próbowała wyciągnąć z niego jego najstraszniejsze wspomnienie czy cokolwiek, ale pytanie o kontakt z mamą albo o wyjaśnienie tego bagna, w którym się znajduję tym nie jest. Ja pytam o prawdę nie chcę znać jego życiorysu do niczego mi się nie przyda nie chcę też znać życiorysu naszych wrogów nie chcę ich wgl. Znać chcę jedynie wiedzieć, o co w tym chodzi, bo nie wieżę, że to chodzi tylko o to, że Tom niechcący zabił Julię.  Tu musi być inne sedno, którego nikt nie chce mi powiedzieć. Tylko nie rozumiem czemu…  przecież mam prawo wiedzieć ! Jak mam się bronić skoro nie wiem nawet przed czym ? Chyba, że tego nie wie nawet Tom..  a jeżeli jest tak jak przypuszczam to chyba naprawdę powinnam się obawiać tego, co dopiero nadejdzie..

-------------------

Bum mamy rozdział 12. Szczerze ?

Rene to taka ofiara losu, że aż chce mi się z niej śmiać. Ale to chyba w niej jest najfajniejsze za to Tom powinien się trochę opanować bo tymi humorkami to w niczym nie pomaga. 

3 komentarze:

  1. Rozdział jak zwykle świetny, ale to nie niespodzianka. :D Mam nadzieję, że wszelkie konflikty i nieporozumienia między bohaterami w najbliższym czasie się skończą, bo serio mam ogromną chęć znów przeczytać o zakochanych Rene i Tomie, którzy chronią i troszczą się o siebie nawzajem, bez kłótni itp. Wracając dziękuje za rozdział i życzę dużo weny i udanych wakacji!! Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Juz dawno przeczytała ten odcinek ale jakoś nie napisalam ze jest zajebisty ;) czekamy na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Juz nie mogę się doczekać na następny odcinek ;) codziennie sprawdzamy czy jest cos nowego ;D to chyba obsesja ^^

    OdpowiedzUsuń

ONLINE