-Nie Tom. Wyjdź. – powiedziałam stanowczo. Tego
wszystkiego było już po prostu za dużo. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je
wskazując ręką by chłopak wyszedł.
-Rene muszę wiedzieć, że mi to wybaczysz
rozumiesz ? – stanął naprzeciwko mnie łapiąc mnie za ręce – uwierz, że nie chcę
by coś ci się stało.
-Nie dotykaj mnie Tom nie tymi rękami, z których
zginęło tyle ludzi. Wiesz kim dla mnie jesteś? – Spojrzałam na niego
-kim .. ? – Zapytał jakby z nadzieją w głosie
chodź wyczuwalne było przerażenie.
-Mordercą. – Powiedziałam oschle i wypchnęłam go
za drzwi od razu je zamykając.
-Rene Kurwa ! –Krzyczał, kopał i walił w drzwi
na zmianę, ale bez skutku. Po chwili przestał – Rene.. – powiedział ciszej a ja
byłam niemal pewna, że opiera się czołem o drzwi – potrzebuje cie..
Nie spodziewałam się takich słów z jego ust, ale
teraz nawet nie miały one znaczenia. Okłamywał mnie od początku. Mówił, że
ludzie, którzy mnie zaczepiali są niebezpieczni a o tym, że on sam taki jest
już nie wspomniał. Przykro mi z powodu Julii naprawdę, ale ja mu jej nie
zastąpię. Pobiegłam do pokoju gdzie rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.
Musiałam dać upust emocjom. Miałam
nadzieję, że to tylko głupi sen, ale czym częściej się szczypałam tym bardziej
uświadamiałam sobie, że to wszystko zdarzyło się naprawdę. Spałam w jednym łóżku z mordercą… Jaką mam
pewność, że to co powiedział to prawda ? Cały czas mnie okłamywał może to on
nasłał na mnie tego chłopaka tylko po to by odegrać się za to, że nie poszłam z
nim wtedy do łóżka. Kłamał, kiedy mówił, że nie jestem naiwna. Pozwolił mi
uwierzyć w to, że mimo pozorów naprawdę jest fajny, po czym przychodzi od tak i
mówi, że jest w gangu oraz że niezliczona ilość osób zginęła z jego ręki.
TOM’S POV
Zajebiście. Stało się dokładnie to, czego się
obawiałem – Rene nie chce mnie znać. Przecież kurwa powiedziałem jej to tylko
po to by móc ją chronić, ale oczywiście ona nic nie rozumie i teraz będzie
miała mnie za mordercę do końca swojego życia, które może zakończyć się
szybciej niż jej się wydaje, jeżeli nie pozwoli mi się chronić. Cholera jasna,
co ja mam zrobić, żeby ta dziewucha zrozumiała w jakim jest niebezpieczeństwie
?!
Minęło pięć dni, od kiedy powiedziałem o
wszystkim Rene. Od tamtego czasu nie mam z nią żadnego kontaktu. Byłem u niej
ze sto razy, ale nikt mnie nie wpuścił, dzwoniłem, pisałem, ale bez skutecznie.
Rene do końca tygodnia nie była w szkole a
ja nawet nie miałem jak sprawdzić czy wszystko u niej okej. Rozpierdalało
mnie od środka całkowicie. W nocy nie mogłem spać a w dzień racjonalnie myśleć
chodź musiałem, bo sprawy komplikowały się z sekundy na sekundę. Dziś na
szczęście jest poniedziałek i mam nadzieję, że spotkam się z dziewczyną i będę
mógł z nią na spokojnie porozmawiać tu chodzi o jej życie do cholery ! Chcąc
nie chcąc wstałem rano i pojechałem do szkoły gdzie od razu obstąpiły mnie
dziewczyny. Nie zatrzymałem się nawet na chwilę jedyną osobą z, którą chcę
teraz rozmawiać jest Rene. Sprawdziwszy parter i pierwsze piętro straciłem
nadzieję na rozmowę z nią, bo nigdzie jej nie było, ale w ostatniej chwili
minąłem ją na schodach.
-Hej ! Rene zaczekaj ! – Krzyknąłem za nią
widząc, że przyspiesza kroku. Automatycznie zawróciłem i wbiegłem za nią na
górę. Nie obchodziło mnie to, że wyglądam jak palant ganiający się za laską, bo
nawet tak nie było.
-Rene proszę cię porozmawiajmy – Zatrzymałem się
obok brunetki, która nie zwracając na mnie uwagi wzięła książki z szafki. Chyba
zapomniała o najważniejszej zasadzie – MNIE SIĘ NIE OLEWA. Złapałem ją za ramiona
i obróciłem w moją stronę, na co syknęła i zilustrowała mnie obojętnym
wzrokiem. – Porozmawiasz ze mną w końcu ? – Zapytałem wściekły
-Hmmm… - udała, że się zastanawia – nie.
–Posłała mi triumfalny uśmiech, po czym próbowała mnie minąć. Przyparłem ją do
szafek znajdujących się za jej plecami, po czym uderzyłem z całej siły w tą,
która znajdowała się koło jej głowy zostawiając na niej wgniecenie. Oczy Rene
automatycznie zamknęły a usta zacisnęły. Oddech brunetki stał się nadzwyczaj
szybki – Bała się.
-Wiesz co ci powiem ? – Niespodziewanie jej
zachowanie zmieniło się. Przed chwilą drżała ze strachu a teraz zaczęła do mnie
warczeć. Uniosłem brew czekając aż
dokończy wypowiedź. – Jesteś kretynem Tom. Wparowałeś w moje spokojne życie
wnosząc do niego więcej chaosu niż ktokolwiek mógłby pomyśleć. Idąc do tej
szkoły chciałam zapomnieć o tym wszystkim, co robił Victor I prawie zapomniałam – prychnęła mi w twarz –
Ale wtedy zjawiłeś się ty. Nie chciałam cię oceniać pochopnie – nie należę do
takich osób – wyjaśniła – i nie robiłam tego. Wiedziałam, że nie jesteś
normalny, że jest z tobą coś nie tak to widać na pierwszy rzut oka ale
stwierdziłam, że dam ci szanse bo ta w końcu należy się każdemu czyż nie ? I
powiem ci jeszcze jedno nigdy w życiu nie żałowałam czegoś tak bardzo jak tego,
że obdarzyłam cię swoim zaufaniemm więc zanim zerwiemy całkowicie kontakt
mógłbyś łaskawie spełnić moją prośbę..
-prośbę ? – Zdziwiłem się ale słuchałem dalej –
Sprawiłeś, że moje życie zamieniło się w istne piekło. Chciałeś mnie zmienić w
Julię – tak Tom rozgryzłam cię zapomniałeś chyba, że nie jestem tak głupia jak
niektóre osoby z tej szkoły. Tak, więc przez ciebie straciłam kompletnie chęci
do życia i teraz poproszę cię o jedną rzecz. To szalone wiem, ale proszę nie
sprzeciwiaj się mi nigdy cię o nic nie prosiłam, ale teraz muszę – Przełknąłem
ślinę wpatrując się w twarz dziewczyny jak jakiś maniak – chcę podzielić los
Julii. Rozumiesz Tom ? Zabij mnie. Zrób to tak jak zabiłeś Julię albo
kogokolwiek innego po prostu to zrób.
-Słucham ?! – wypowiedź Rene sprawiła, że
zastygłem bez ruchu analizując każde słowo wypowiedziane z jej ust. Obwiniała
mnie za śmierć Julii i chciała bym ją też zabił.. KURWA JEBANA MAĆ. – Nie
zabiłem Julii specjalnie !
-Specjalnie czy nie ja mam dość, więc albo mnie
zabijesz ty albo zrobią to ci twoi popaprani koledzy którzy do mnie wydzwaniają
! Jq tak nie będę żyć ! Nie chciałam cię w swoim życiu nie chciałam problemów!
Zawsze cieszyłam się życiem uśmiechałam się a teraz większość czasu spędzam w
domu nigdzie nie wychodząc i obawiając się o swoje życie ! Co ci szkodzi Tom
jesteś profesjonalistą jedno życie w tą czy we wte – Jej oczy zaszły łzami.
Wiem, że to kurwa ciężkie żyć w obawie, ale nie na tyle by błagać o śmierć. A
jej na pewno nie zabije i nie dam nikomu tego zrobić. Rene stała przede mną oparta o szafki z głową
odchyloną do tyłu i głęboko oddychała. Łzy spływały po jej policzkach jedna za
drugą – dała upust swojej złości i teraz się uspokajała. Cieszyłem się widząc ją w tym stanie, bo
przynajmniej wiem, że to co powiedziała było wywołane emocjami duszonymi w
sobie.
-Rene kto do ciebie wydzwania ? – Zapytałem
spokojnie. Nic wcześniej o tym nie mówiła.
-Ja.. Ughh przestań to robić ! – pokręciła głową
– jesteś mordercą a udajesz miłego, troskliwego chłopaka przestań udawać !
Odczep się do ode mnie ! – Wyminęła mnie i pobiegła wzdłuż schodów.
-Rene do kurwy nędzy ! – krzyknąłem za nią ale
bez skutecznie. Czy ta laska ma okres czy co?! Ja poświęcam swój czas chodząc
za nią w kółko, obserwując ją żeby być pewnym że jest bezpieczna a ona kurwa
odstawia mi tu jakieś pierdolone szopki.
RENE’S POV
Od dobrych trzech godzin siedzę w domu i myślę o
dzisiejszym dniu a właściwie o rozmowie z Tomem. Ostatnimi czasy ( czyli od
naszej ostatniej rozmowy ) Starałam się znaleźć jakieś wyjście z tego całego
bagna ale jedyne co wymyśliłam to śmierć. Od zawszę należę do osób, które
sądzą, że po śmierci nic nie ma. Że nie istnieje coś takiego jak wieczny żywot,
nasza dusza nie idzie ani do nieba ani do piekła ani do czyśćca, bo coś takiego
nie istnieje – to sprzeczne z moją religią wiem. Ale nic na to nie poradzę. Po
śmierci nie ma nic jest jedna wielka nicość. Nic nie widzisz, nic nie czujesz
jesteś tylko mgłą z chwilą zatrzymania
się serca stajesz się trupem – nic nie znaczącym trupem. Owszem rodzina za tobą
płacze, wyklina cały świat okej. To wielka tragedia rozumiem, ale ile na
świecie jest osób, które zaczynają dostrzegać czyjeś dobre serce dopiero po
jego śmierci. Za jego żywota wyśmiewali się, dokuczali nie szanowali a potem z
dnia na dzień tak strasznie ubolewają - to sztuczne według mnie. Miałam i w
sumie nadal mam nadzieję, że po śmierci wszystko, co przeżywam zniknie, że
zostanie to zwykłym już nic nieznaczącym wspomnieniem, ale mogłam się mylić. Od
kiedy wypędziłam z domu Toma wszystko się pogorszyło. Zaczęłam dostawać dziwne
telefony, wiadomości i listy, ale ktokolwiek je wykonywał nie raczył się
przedstawić. Może to dziwne, ale miałam wrażenie, że kilka osób atakuje mnie z
każdej strony. Kiedy odbieram telefon od nieznajomego zazwyczaj po chwili
dostaję smsa z innego numeru mój a gdy jestem na mieście mam wrażenie, że ktoś
mnie śledzi. To trzy rzeczy, które robi gang Ash’a. Z tego, co pamiętam Tom
mówił, że jest ich pięciu.. Nie wiem czy chcę wiedzieć i doświadczyć tego, co
szykują na mnie pozostałe osoby. Dzisiejsza rozmowa z Tomem o ile można to tak
nazwać była dziwna. Przegięłam prosząc go o śmierć i wciągając w to Julię i
świetnie zdawałam sobie z tego sprawę tylko, co ja mogłam poradzić. Moje życie
z dnia na dzień zmieniło się w istny Horror.
Podeszłam wykończona do okna i przyglądałam się jak krople deszczu
spływają po szybie. Zegarek wskazywał godzinę 17:23 a było naprawdę ciemno.
Wielka chmura zakryła połowę nieba odcinając tym samym Wolmirsted od światła.
Było duszno strasznie duszno. Uchyliłam okno w pokoju ,po czym od razu
zaczerpnęłam Świerzego powietrza. Przez dłuższą chwilę przyglądałam się temu,
co działo się za szybą. Jakaś kobieta biegła wzdłuż ulicy zakrywając swoją
głowę torebką, kierowcy samochodów kłócili się między sobą o jakąś błahostkę a
starsza kobieta spacerowała spokojnie z jak mniemam wnuczkiem. Kiedy tak
przyglądałam się chłopczykowi przypomniało mi się dzieciństwo. Pamiętam jak
zawsze po deszczu wychodziłam na dwór i skakałam po kałużach albo zgłębiałam
się w krzakach ogrodu szukając dżdżownic do mojego dżdżownicowego królestwa
które stworzyłam w tekturowym pudełku po butach. Jako dziecko wszystko było
proste rodzice wpierają nam, że życie jest wspaniałe i, że to najpiękniejszy
dar, jaki dostaliśmy od boga a i owszem. Życie naprawdę jest wspaniałe, ale
tylko wtedy, gdy nie masz na tyłku jakiegoś polującego na ciebie gangu.
Naprawdę zazdrościłam temu chłopczykowi. Oparłam głowę o szybę i patrzyłam jak
dziecko z babcią znikają za rogiem w tej samej chwili mój wzrok przeniósł się
na zakapturzonego mężczyznę stojącego po drugiej stronie ulicy. Stał na wprost
mojego domu i wpatrywał się w okno, w którym właśnie stałam. Przełknęłam głośno
ślinę i wycofałam się w głąb pokoju, po czym zbiegłam na dół i podeszłam do
okna w przedpokoju chcąc z mniejszej odległości przyjrzeć się chłopakowi. Nie
było go w tym samym miejscu.. Moje serce
zaczęło walić jak oszalałe a głos ugrzązł mi w gardle. Przetarłam oczy, po czym
ponownie patrząc w okno pisnęłam z przerażenia. Chłopak stał po drugiej stronie
szyby i wymachiwał mi nożem przed oczami. Dzieliło nas zaledwie 10 cm włącznie z szybą.
Desperacko rzuciłam się do drzwi, które z trudem zamknęłam, ponieważ w domu
zgasło światło. Wiedziałam, że zostanie tutaj było by straszną pomyłką tak jak
pomyłką było zostawienie telefonu w pokoju. Po ciemku zaczęłam szukać schodów
chcąc dostać się na górę. Ktokolwiek stał za drzwiami chciał wejść do środka.
Zaczęłam wchodzić po schodach mocno zaciskając ręce na poręczy. Moja podróż na
piętro, mimo że trwała niecałą minutę ciągnęła się w nieskończoność. Kiedy udało
mi się pokonać wszystkie 23 stopnie usłyszałam głośny huk oznaczający, że ten
ktoś wszedł do mojego domu. Popędziłam do pokoju i po omacku zaczęłam szukać
telefonu
-Rene złotko nie chowaj się – pełnemu głosowi
chłopaka towarzyszyło skrzypienie schodów – szedł tu. Szedł po mnie. Złapałam
ręką telefon odblokowywując ekran, czego od razu pożałowałam. Struga światła,
którą dawał wyświetlacz bez problemu umożliwiła chłopakowi zlokalizowanie mnie.
Miałam mało czasu na wykonanie jakiegokolwiek ruchu. Bardzo mało czasu. Drzwi
do mojego pokoju były zamknięte … Jak najciszej potrafiłam podeszłam do nich i
stanęłam tuż obok nich opierając się plecami o ścianę. Nagle drzwi otworzyły
się z taką siłą, że podziękowałam sobie w duchu za to że zrezygnowałam z
drugiej strony ponieważ wtedy już dawno oberwała bym drzwiami a tak trafiły one
w ścianę. Czułam na ciele chłód bijący od tego człowieka. Przeszedł mnie
dreszcz a ja mocniej zacisnęłam rękę na telefonie.
-Kochanie wiem, że tu jesteś czuje twój strach –
zaśmiał się gardłowo a ja toczyłam ciężką walkę z samą sobą, aby nie wydać
żadnego dźwięku. W jednej chwili wystawiłam nogę za drzwi i niezauważalnie
dostałam się na drugą stronę ściany. W domu panowała całkowita ciemność, więc
nie dziwię się, że bandyta mnie nie zauważył.
Chowając telefon pod bluzę, którą mam na sobie włączyłam telefon i
wybrałam numer do Toma. Wydawało się, że
dźwięk połączenia wypełniał cały korytarz modliłam się jednak, że to tylko moja
wyobraźnia, ale kiedy poczułam czyjąś rękę na ramieniu zrozumiałam, że to było
naprawdę. Nic nie widziałam a jednak zaczęłam się cofać do tyłu. W tym Momocie
połączenie zostało odebrane.
-Halo ? Rene ? – Otworzyłam usta, ale nie mogłam
wypowiedzieć, żadnego słowa. Ostrze noża
zostało oświetlone przez światło, które dawał mój telefon. Przełknęłam ślinę i
zacisnęłam powieki.
-Rene jesteś tam ?! – Zapytał wyraźnie wkurzony
–Możesz kurwa sobie nie robić ze mnie żartów ?! – Warkną a w tej chwili moja
noga stanęła na krawędzi ostatniego stopnia. W jednej chwili przechyliłam się
do tyłu i z wielkim piskiem spadłam po chodach mój telefon leciał za mną
roztrzaskując się na części. Momentalnie poczułam ostry ból z tyłu głowy
uderzyłam o podłogę. Jęknęłam z bólu, nie mogłam się ruszać a to było najgorsze,
co mogło mi się teraz przytrafić. Telefon leżał gdzieś w ciemności rozwalony na
części a ja leżałam nieruchomo na podłodze jęcząc z bólu. Bandyta dał o sobie
znać ponownie się śmiejąc, przez co przypomniałam sobie, że nie jestem tu sama.
- Oj Rene, Rene po, co ci to było – zapytał
schodząc ciągle w dół a ja snułam ręką w mroku w poszukiwaniu czegokolwiek co mogło
by mnie uratować. Jak na moje nieszczęście nic takiego nie posiadałam. Spojrzałam za siebie gdzie zobaczyłam
zbawienie. Drzwi były otwarte. Z ogromnym bólem podniosłam się z ziemi i
podążyłam w stronę drzwi. Byłam już blisko naprawdę blisko czułam jak liście
kwiatków ustawionych pod ścianą dotykają mojej skóry ale wnet znowu, silna ręka chłopaka złapała moje ramie
obracając mnie tyłem do drzwi. Albo coś
wykombinuję albo zaraz umrę. W jednej chwili złapałam wazon stojący obok mnie i
zamachnąwszy się wycelowałam nic w ciemność. Kiedy usłyszałam szereg
przekleństw wydobywających się między jękami ile sił w nogach popędziłam do
drzwi i wybiegłam z domu całkowicie boso. Miałam kilka sekund przewagi nad
chłopakiem, więc postanowiłam to wykorzystać. Samochodu nie posiadałam rower
miałam w garażu a nie mogłam pozwolić sobie teraz na taką stratę czasu.
Wybiegłam na ulicę i zatrzymałam pierwszy lepszy samochód, po czym do niego
wsiadłam.
-Jedź! –krzyknęłam widząc jak chłopak wychodzi z
mojego domu i patrzy w stronę samochodu. Kobieta, która siedziała po stronie
kierowcy momentalnie wcisnęła pedał gazu i samochód ruszył z piskiem opon
-Wszystko dobrze ? – Zapytała patrząc w moją
stronę.
-Ja… tak dziękuje – uśmiechnęłam się do niej
blado. Wyglądałam pewnie jak siedem nieszczęść, ale i tak próbowałam ją
przekonać, że jest okej.
-Zawieść cię do szpitala ? – Zadała kolejne
pytanie.
- Nie ja .. możesz mnie zawieść do.. - w tym Momocie uświadomiłam sobie, że przecież
nie znam adresu Toma. Byłam u niego, ale nie zwróciłam uwagi na adres – na
pętlę autobusową. – dokończyłam a kobieta skinęła głową i zaczęła jechać w
wyznaczonym kierunku. Kiedy dojechała na miejsce podziękowałam jej, bo nic
innego nie mogłam zrobić nie miałam przy sobie pieniędzy żeby jej zapłacić.
Kiedy samochód odjechał znowu zostałam sama. Miałam wielki dług i tej kobiety –
uratowała mi życie. Usiadłam na ławce i podkuliłam nogi pod brodę dopiero teraz
zauważyłam moje pocięte stopy. Byłam tak
przerażona tym, co się przed chwilą stało, że całkowicie nie odczuwałam
bólu. Chciałam sprawdzić, o której
będzie mój autobus, ale nie miałam telefonu, więc nawet nie wiedziałam, która
godzina. Tak, więc siedziałam na ławce oparta o ścianę przystanku z bolącymi
stopami i głową czekając na autobus. Jestem pewna, że wyglądam jak bezdomna
osoba i tak się czułam siedząc w autobusie. Zaszyłam się gdzieś na końcu
autobusu, aby nie wzbudzać zainteresowania u ludzi, ale to było ciężkie. Czułam
się strasznie, ludzie gapili się na mnie, szeptali coś między sobą i wytykali
mnie palcami. Rodzice widząc mnie zabierali swoje dzieci jak najdalej a ja z
tego wszystkiego zatopiłam się w bluzie, którą miałam na sobie i zaczęłam płakać.
W końcu po 20 minutach autobus się zatrzymał a ja wysiadłam . Każdy krok
bolał mnie niesamowicie, cokolwiek miałam powbijane w bose stopy raniło je
coraz bardziej a głowa ciągle dawała o sobie znak. Szłam przez pustą ulicę, z
czego naprawdę się cieszyłam, bo nikt się na mnie nie patrzył. Z chwili na
chwilę traciłam siły coraz bardziej a moje nogi odmawiały posłuszeństwa. W
końcu dotarłam pod drzwi domu Toma i ostatnimi siłami zapukałam do drzwi. Kiedy
drzwi się otworzyły zaczęłam osuwać się na nogach i gdyby nie który stojący przede mną
Bill upadłabym na ziemię.
-Boże… Rene co ci się stało .. – Popatrzył na
mnie z niedowierzaniem i wyciągnął telefon dzwoniąc do Toma tylko po to by
poinformować go, że znajduję się u nich i nic mi już nie grozi. Przeklęłam się
w duchu za to, że 5 dni temu wyrzuciłam Toma z mieszkania. Gdybym tego nie
zrobiła może teraz siedziała bym spokojnie w domu oglądając telewizję i nikt by
nie próbował mnie zabić.
-------------
DZIĘKUJĘ ZA 4.447 WYŚWIETLEŃ TO DLA MNIE NAPRAWDĘ WIELE ZNACZY ♥
No to mamy pierwszą dziesiątkę. Mam nadzieję że rozdział wam się spodobał bo nie spałam całą noc próbując go napisać XD Pierwsza dziesiątka to historyczna chwila wiec chciałam wam podziękować za to, że marnujecie swój czas na czytanie tego niezbyt dobrze splecionego opowiadania które zaczęłam pisać tak o z dnia na dzień. Na koniec chcę podziękować Magdzie M. Która kocha nękać mnie na snapie pytaniami kiedy kolejny rozdział :*
O Gott .... <3 Warto było czekać :D Tom na pewno nieźle się wku*wi :) Uwielbiam twój blog ;* Wracaj szybko z 11-nastką <3 !
OdpowiedzUsuńOoo wow...Rene proszaca o smierc ? Serio ? Jakos tak inaczej to sobie wyobrazalam xd ogolnie fajnie zaczyna sie cos dziac ! Czekam na kolejny rozdzial ;) uwielbiam Twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńZaganiam Cię przez to do pisania :* nie ma za co ;) <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie !
http://i-was-in-pain.blogspot.com/?m=1
Zaczynają dziać się bardzoo ciekawe rzeczy nie mogę się doczekać dalszych części. Czeeekam z niecierpliwością!!��❤
OdpowiedzUsuńo woooooow!akcja sie rozkręca l! :)
OdpowiedzUsuńbiedna Rene :( jestem ciekawa reakcji Toma jak zobaczy Rene! czekam czekam na kolejny!pisz kochana :*
pozdrawiam!
To było extra ;) wpadlam na twojego bloga wczoraj i juz nie mogę się doczekać następnej notki ;) masz talent ! Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńNiesamowite ;) kocham ten blog !!! :p
OdpowiedzUsuń