Ciężko mi określić ile czasu stałam już wtulona w ciepłą bluzę Toma. Kiedy Tom powiedział, że musi mnie chronić zrozumiałam, że na prawdę dzieje się coś złego ale ogarnął mnie jakiś dziwny spokój. Mimo, że znam go od tygodnia to będąc przy nim czuję się naprawdę bezpiecznie wiem, że póki przy nim jestem nic mi nie grozi.
-Rene ? - Tom mną lekko potrząsnął a ja wyrwałam się z transu
-Tak ? - Spojrzałam na niego ocierając zaschnięte łzy. Był spokojny. Nadzwyczaj spokojny. Patrzył na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami a ja daję słowo mogłabym się w nich zatracić na całą wieczność.
-Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważać. - powiedział i spojrzał na mnie oczekując odpowiedzi.
-Obiecuję - kiwnęłam głową i pozbierałam się.
-To.. mam cię odwieść tak jak chciałaś ?
-Nie.. - powiedziałam cicho. Nie chciałam wracać... Znaczy tak sobie mówiłam, ale mój wewnętrzny głos przekonywał mnie, że ja po prostu nie chcę rozstać się z Tomem.
-Mała spokojnie póki jesteś ze mną nic ci nie grozi nie musisz się niczego bać rozumiesz ?
-Tak, ale.. - ponownie na niego spojrzałam - wytłumacz mi o co chodzi .. proszę Tom ja się na prawdę przestraszyłam, kiedy on zaczął mnie szarpać..
-Przestań. –Warknął, co mnie na prawdę zdziwiło. Przed chwilą był taki spokojny a teraz ?
-Ale co ja takiego robię Tom ? Mówię po prostu że się go bałam, bałam się, że mi coś zrobi to coś złego ? - Na prawdę nie chciałam go denerwować, ale nie wychodziło mi to.
-KURWA powiedziałem przestań ! - podszedł do pierwszej lepszej rzeczy stojącej w garażu i uderzył w nią z taką siłą, że rozpadła się na tysiące kawałków. Następnie stał chwilę trzymając się za głowę i oddychając głęboko i mimo że stał do mnie tyłem wiedziałam, że stara się uspokoić. Nie wiedziałam za bardzo, co mam robić. Jeszcze kilka minut temu chciałam z nim zostać bo czułam się przy nim bezpiecznie a teraz ... teraz się go boję. Kiedy tylko Tom odwrócił się w moją stronę zamarłam. Z każdym jego krokiem w moją stronę ja robiłam krok w tył, ale w końcu natrafiłam na ścianę. Tom podszedł do mnie i złapał mnie obiema rękami za twarz kierując ją tak abym patrzyła mu w oczy. Patrzył chwilę na mnie poczym zaczął mówić.
-Nigdy więcej mi nie mów że się czegoś boisz rozumiesz ? – Zapytał, ale ostatnie słowo dotarło do mnie jakoś niekompletnie. Tak samo niekompletnie zaczynałam widzieć Toma. Był jakiś taki dziwnie rozmazany, -Rene rozumiesz ?. - Potrząsnął mną lekko, na co mruknęłam coś i całkowicie osunęłam się z nóg.
TOM'S POV
Probowałem. Na prawdę próbowałem być spokojny, ale kurwa na samą myśl o tym, że Rene się kogoś lub czegoś bała wpadałem w totalną furię. Nie powinna była. Nikt, kto kurwa jest w mojej obecności nie powinien się bać. NIE POWINIEN ! a ona się bała a co najlepsze teraz bała się jeszcze mnie, Widziałem to w jej oczach. Strach przejął jej całe ciało i to było dla niej za dużo - zemdlała. Kucnąłem obok niej i wsunąłem jedną rękę pod jej głowę a drugą pod nogi i podniosłem ją, po czym zaniosłem do mojej sypialni - Wyglądała jak mała zagubiona dziewczynka, kiedy tak leżała na moim łóżku. Nakryłem ją kocem i porobiłem kilka zdjęć, po czym wyszedłem z pokoju zostawiając ją samą. Okej - przyznaje. Było mi trochę głupio, że przestraszyłem ją do tego stopnia że straciła przytomność ale kurwa nie mogę przeboleć tego że ona się czegoś boi. Nie powinna. Kiedy zadzwonił do mnie Bill i powiedział, że Ben gadał i szarpał Rene wkurwiłem się. Nie miał jebanego prawa zbliżać się do niej a co dopiero do niej gadać czy ją szarpać. Miałem ochotę go zabić - ale nie mogłem. Skoro Rene w wakacje widziała Asha ten na pewno ma teraz na nią oko. Myślałem, że się myliłem, że może ona go inaczej zapamiętała albo, że ten ktoś jest po prostu do niego podobny i na początku na prawdę w to wierzyłem, ale teraz, gdy okazało się, że Ben jest w pobliżu wiem, że sprawy się komplikują. Trzy lata temu zrobiliśmy im z chłopakami taki rozpierdol, że uciekli a teraz kurwa coś im odjebało i wrócili. Jestem pewny, że będą chcieli się na nas zemścić ale oni chyba serio są jacyś głupi skoro myślą, że dadzą nam radę.
-O czym tak myślisz ? - Do domu wszedł Bill z chłopakami
-O tych ścierwach z gangu Ash'a- Burknąłem i napiłem się patrząc przez okno. Pogoda się psuła, Jasne i czyste niebo powoli zachodziło ciemnymi chmurami a pojedyncze krople deszczu osadzały się na szybie.
-Nie wiem po chuja oni wrócili ale mam wrażenie, że ich powrót nie wróży nic dobrego - Powiedział Gustav a ja mu tylko przytaknąłem bo co innego miałem zrobić ?
-Słyszycie ? - Georg nas uciszył nasłuchując czegoś
-Co ? - Zdziwiłem się
-Telefon. - Oznajmił i zaczął się rozglądać. Faktycznie komuś dzwonił telefon, ale to nie był dzwonek żadnego z nas.
-Ahh... To na pewno telefon Rene - przypomniałem sobie, że przecież dziewczyna ciągle śpi u mnie w pokoju.
-Co ona tu robi ? - zdziwili się
-Zemdlała. Miałem ją zostawić nieprzytomną na podłodze w garażu ? - Spojrzałem na nich.
-Ohh ty bohaterze ! - Zaśmiali się jednocześnie a ja ich zmierzyłem wzrokiem. Dobrze wiem, o co im chodzi. Kretyni myślą, że na nią lecę ale ich niedoczekanie. Gadam z nią tylko, dlatego, że muszę ją chronić, bo jeżeli nie będę tego robić to jej coś się stanie a wtedy wszystko pójdzie na mnie i będziemy mieli przejebane. Tak to sobie tłumaczę i im tak samo. Ale oni zawsze są mądrzejsi.
-Tom idź odebrać może to coś ważnego .. - Powiedział Bill. Nie musiał powtarzać. Dobrze wiedziałem, co ma na myśli. Ale czy te debile z gangu Ash'a byli by na tyle głupi żeby dzwonić do Rene na komórkę ? Poza tym nie rozumiem, czemu oni mieli by ją wgl nękać. Przecież ona nie jest w nic zamieszana i nie ma nic wspólnego z naszymi sprawami. Pobiegłem na górę i zacząłem szukać jej telefonu. W końcu znalazłem go w jej torbie i gdy przeczytałem, kto dzwoni kamień spadł mi z serca to była tylko jej mama.
- Halo ? - Odebrałem
- Rene ?! Boże dziecko gdzie ty jesteś ?! Dlaczego nie ma cię w domu ?! - Mówiła tak szybko, że ledwo, co ją rozumiałem.
-Proszę pani spokojnie tu Tom - ucichła trochę - Rene jest ze mną w bibliotece robimy projekt do szkoły proszę się nie martwić odwiozę ją wieczorem do domu w jednym kawałku - Zapewniłem ją.
-Oh.. no dobrze.. to do widzenia
- Do widzenia - odpowiedziałem i się rozłączyłem, To było dziwne uczucie wiedzieć, że matka się o nią tak troszczy i martwi. O mnie nikt się tak nie martwił. Zawsze musiałem radzić sobie sam - dlatego teraz nie jestem pizdą a kimś, kogo każdy się boi i szanuje. Spojrzałem na Rene. Spała jak zabita. Jej włosy pod wpływem jej wiercenia rozłożyły się po całej poduszce a jej samej musiało być zimno, bo owinęła się szczelnie kocem i trzymała go w rękach jakby ktoś miał jej go zaraz zabrać. Wyglądała.. Słodko ? Westchnąłem i położyłem się obok niej. Rene była dość specyficzną osobą nie była jak cała reszta lasek, które znam. I może po części ciągle byłem wkurwiony, że nie dała mi się przelecieć, ale z drugiej strony to cieszyłem się, że nie jest łatwa i nie daje dupy na prawo i lewo jak połowa naszej budy - i na prawdę imponowało mi to.
RENE'S POV
Obudził mnie potężny huk. Otworzyłam i przetarłam zaspane oczy, po czym poczułam dziwne ciepło na brzuchu. Automatycznie przeniosłam tam wzrok i zobaczyłam czyjąś rękę obejmującą mnie. Starałam się wrócić myślami do czegoś, co pomogłoby mi zrozumieć gdzie jestem, czemu tu jestem i kto mnie obejmuje.. W końcu po dłuższej chwili przypomniałam sobie wszystko. Zemdlałam, więc zapewne Tom = wielki bohater przyniósł mnie tu. Z początku ogarnęła mnie złość, bo przecież to przez niego zemdlałam - Przestraszyłam się go ale kiedy pokój w którym znajdowaliśmy się ponownie wypełnił głośny huk a wszystko rozbłysło jasnym światłem zrozumiałam co się dzieje. Była burza - jedna z moich największych słabości. Od kiedy pamiętam okropnie bałam się burzy, co potwierdza to, że właśnie tulę się do Toma i drżę. Z każdym kolejnym hukiem podskakiwałam do góry a z każdym błyskiem zamykałam oczy żeby tylko o tym nie myśleć, ale nie umiałam. Sięgnęłam ręką i zapaliłam lampkę stojącą przy łóżku przynajmniej będzie odrobinę jaśniej i mniej strasznie. Było mi gorąco i nie wiem czy to od tego, że okna w pokoju były pozamykane czy ze strachu, ale na prawdę było mi duszno. I wnet nadszedł punkt kulminacyjny całego zamieszania odgrywanego za oknami. Piorun - niby zwykłe wyładowanie elektryczne a jednak miliony dzieci dostają przez niego gęsiej skórki a tryliard ludzi nie żyje. Lampka zgasła. Pisnęłam wyrywając się z objęć Toma, przez co ten się obudził. Siedziałam terasz skulona z nogami podwiniętymi pod brodę i rękami otaczającymi kolana i kołysałam się a to w przód a to w ty z zamkniętymi oczami i powtarzałam sobie " Nie bój się " w kółko. Z perspektywy Toma wyglądałam teraz na pewno jak jakaś wariatka, która uciekła z psychiatryka i co do tego nie miałam żadnych wątpliwości.
-Hej mała co się dzieje ? - Usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka i o boże.. był taki idealny… -Boisz się ? - Zapytał a ja tylko kiwnęłam głową. Ogromna kula powstała na skutek strachu utknęła mi w gardle pozbawiając mnie języka. - Ejj spokojnie - wziął mnie na kolana - Nic ci nie grozi. Burza zaraz przejdzie zobaczysz. - Objął mnie i kołysał. Czułam się jak małe dziecko - przypomniało mi się jak mama brała mnie tak na kolana i kołysała żebym się nie bała. Zawsze całowała mnie w czoło i mówiła coś w stylu " Jestem z tobą kochanie nie musisz się bać ja cię obronię " I może o to w tym wszystkim chodzi. Może, dlatego nie zerwałam kontaktu z Tomem, kiedy było to możliwe. Potrzebowałam i potrzebuje miłości. Oczywiście nie zrozumcie mnie źle. Rodzice mnie kochają a ja kocham ich, ale to już nie to samo, co kiedyś. Teraz żadne z nich nie weźmie mnie na kolana, nie pocałuje w czoło i nie przesiedzi ze mną całej burzy - prędzej powiedzą żebym nie przesadzała " Duża dziewczyna nie może bać się burzy. Jesteś już na to za stara " To usłyszałam od rodziców. Wypowiadanie słowa" Kocham cię " zarezerwowali na specjalne okazje typu zakończenie roku. Gdy dostaję stypendium zawsze słyszę ten sam tekst " Kochanie kochamy cię ! Jesteśmy z ciebie tacy dumni " a przecież to nie powinno tak działać prawda ? Słowo kocham cie powinno mówić się od serca i niezależnie od sytuacji. Moja rodzina nie jest wcale taka idealna, na jaką wygląda - Ja nie jestem wcale idealna. Wiem, że z perspektywy innych osób jesteśmy idealnym przykładem wspaniałej rodziny. Co niedzielę bywamy w kościele, żadne z nas nie przeklina i ubieramy się zawsze schludnie. Rodzice są szanowanymi obywatelami Wolmirsted a przecież przeprowadziliśmy się tutaj dopiero dwa miesiące temu. Ja też nie mogę pogrzeszyć szacunkiem, co do mojej osoby rodzice zawsze powtarzali " Traktuj innych tak jak sama chciałabyś być traktowana" I tego się trzymam. Ja szanuję innych a oni szanują mnie . Ale szacunek to jednak nie wszystko. Moja rodzina tylko sprawia pozory tak idealnej, jaką ją przed chwilą przedstawiłam. Tak naprawdę jesteśmy tacy jak inne rodziny. Też się kłócimy, też czasem padają przykre słowa i też nie zawsze się zgadzamy. Chodzę do kościoła, bo tak zostałam wychowana, ale to nie znaczy, że zgadzam się ze wszystkim, co w nim mówią. Wiara jest dla mnie naprawdę ważna, ale nie do tego stopnia by stawiać ją nade wszystko. Pomiędzy mną i Tomem jest jakaś niewidzialna i strasznie dziwna więź. Ten chłopak jest dla mnie jak magnes coś mnie do niego ciągnie i to wszystko przez to, że pozwoliłam sobie uwierzyć. Pozwoliłam sobie uwierzyć w to, że Tom to ten chłopak, który obdarzy mnie uczuciem, który będzie, kiedy będę go potrzebowała, który będzie kochał, pomagał, rozumiał, wspierał, ale przede wszystkim będzie i nie odejdzie i może to głupie, ale życie z tą wiarą dodaje mi jakoś sił, mimo iż wiem, że prędzej czy później będę tego żałowała. Każda chwila spędzona z Tomem daje mi szczęście, którego nie oddałabym za żadne pieniądze. Mimo tych wszystkich kłótni i tego, że Tom jest wybuchowy. Mimo wszystko.
TOM'S POV
Trzymając tą drobną istotkę w swoich ramionach miałem dość dziwne i niecodziennie jak dla mnie a nawet przyznam się obce uczucie. Nawet nie umiem tego określić to coś innego wiecie jak czuje się małe dziecko gdy mama kupi mu psa ? Tak chce się nim opiekować, spędzać z nim każdą wolną chwilę, poświęcić mu całą swoją uwagę, pokazać, że zawsze się z nim będzie. Tak miej więcej było ze mną. Tylko, że ja kompletnie nic z tego nie rozumiem. Wszyscy w całych Niemczech mają mnie za stal - chodzi o to, że jestem jak metal. Chłodny i nieposiadający żadnych uczuć. Potrafiłbym wymordować połowę świata nie mrużąc oka .. a teraz jednak okazuje się, że wielki Tom Kaulitz nie jest taki twardy jakby się to wydawało i sam się do tego przyznaje. To wszystko to jakaś pierdolona kpina ale co ja mam poradzić ? Czuję się odpowiedzialny za Rene i nie pozwolę, aby włos jej z głowy spadł. Od dzisiaj żyję po to by ją chronić. Dopiero teraz trzymając ją w ramionach, tuląc ją czując cytrynowy zapach jej włosów i szepcząc do niej rozumiem, o co rozchodziło się to całe zamieszanie z tym całym " Zakochaniem" Ludzie tracą swoje głowy dla innych Są w stanie poświęcić dla nich swoje życie i taki teraz jestem ja. Mimo że nie znam Rene mimo, że była mi obojętna mimo tego, że jest tak strasznie grzeczniutka - oddał bym za nią życie - nie dlatego że ją kocham co zapewne pomyśleliście ale dlatego, że nie jest już mi taka obojętna jak była na początku.. Póki, co może być tak jak jest. Tak, czyli praktycznie nijak bo jest między nami nijak no ale no
Spojrzałem na nią. Wpatrywała się w jakiś punkt na ścianie jak zahipnotyzowana. Starałem się odnaleźć wzrokiem miejsce, w które patrzy, ale to nie było takie proste
-Tom ? - Usłyszałem jej cichy głos wydobywający się z drżących ust
-Tak ? - Zapytałem i oparłem ja o siebie abym mógł spojrzeć dokładniej na jej twarz.
-Czy burza już przeszła.. ? - Uśmiechnąłem się mimowolnie to, że bała się burzy było akurat na swój sposób słodkie.
-Tak już przeszła teraz pada tylko deszcz widzisz ? - Wskazałem na okno a po sekundzie i ona tam patrzyła.
-Lubię deszcz a ty ? - Zapytała uśmiechając się lekko. Jedyne światło, jakie w tej chwili mieliśmy to blask księżyca. Okno w mojej sypialni umocowane było naprzeciwko łóżka, więc księżyc padał dokładnie na nas.
-Ja też - odpowiedziałem zgodnie z prawdą - kiedy tak patrzysz na spływające po szybie krople i wsłuchujesz się w ich stukot wydany poprzez uderzenie w parapet tak jakby odłączasz się od wszystkiego nie uważasz ?
-Tak .. - powiedziała cicho - która godzina ?
- 23:43
-Mogę zostać na noc ... ? - Zapytała patrząc w dół.
RENE'S POV
-Mogę zostać na noc ...? - Spuściłam głowę. Głupio mi było pytać go o coś takiego, ale do domu wracać nie chciałam nie teraz.. Na telefon nawet nie będę patrzeć, bo tylko bardziej się zdenerwuję widząc tam nieodebrane połączenia od rodziców. Może do jutra im przejdzie. Poza tym jest późno i ciemno. Tak czy siak muszę zostać.
-Jasne - uśmiechnął się - to może ja pójdę zrobię coś do jedzenia a ty weź sobie z szafy czyste dresy i koszulkę chyba, że wolisz chodzić w tym - zmierzył mnie wzrokiem.
-Niee - Od razu zaprzeczyłam i wstałam z łóżka zapalając światło. Dzięki Bogu działało. Kiedy Tom zniknął za drzwiami zaczęłam przeglądać mu szafę. To, co w niej zobaczyłam to chyba jakiś żart. Nigdy nie widziałam chłopaka, który miał by taki porządek w szafie a po Tomie to już kompletnie bym się tego nie spodziewała. Dopiero teraz rozejrzałam się po pokoju - w nim także było nadzwyczaj czysto. Pomieszczenie utrzymane było w ciemnych kolorach ściany były czerwono czarne i gdyby nie jasne ramki ze zdjęciami poprzyczepiane na nich pokój wyglądałby jak jaskinia. Wielkie łóżko stało przy ścianie, przy, której znajdowały się drzwi wejściowe do owego pomieszczenia. Obok stała mała półka nocna z lampka, która się spaliła przez wyładowanie elektrycznie. Na ścianie po lewej stronie były drzwi, które zapewne prowadziły do łazienki a tuż obok nich stała szafa w której właśnie grzebałam. Przy równoległej ścianie postawione było małe biurko z komputerem oraz fotel. Zadziwiające. Minęła spora chwila zanim zdołałam się ogarnąć. Z szafy Toma wzięłam tylko czarną koszulkę z napisem HUMAN ponieważ jego spodnie spadały by mi z tyłka - Jak dobrze, że spakowałam do torby dresy w razie gdyby pogoda się popsuła. Tak czy siak spięłam włosy w niedbałego koka i nałożyłam okulary na nos. Dla sprostowania nie mam wady wzroku po prostu lubię w nich chodzić, więc je wkładam. I tak wyszykowana czekałam na Toma. Podeszłam do ramek ze zdjęciami i uważnie się im przyjrzałam. Na jednym zdjęciu były 3 osoby. 2 dzieci jak mniemam byli to Bill i Tom oraz ich mama. Wyglądali na bardzo szczęśliwych chodź stan zdjęcia nie stał z tym w parze, Przejechałam wzrokiem po reszcie zdjęć i okazało się, że prawie każde jest w takim samym stanie. Na każdym ze zdjęć była ewidentnie jeszcze jedna osoba, ale Tom poprzerywał zdjęcia tak że wykluczył ją z " rodziny " ten kto był na tym zdjęciu musiał na prawdę zajść mu za skórę - w końcu od tak się kogoś nie usuwa.. Prawda ?
_ _ _
Moi kochani mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał. Na chwilę obecną stwierdziłam, że przed komplikacją spraw bohaterów dobrze było by wprowadzić kilka dni ładu i porządku, aby mogli oni sobie wszystko poukładać i przemyśleć. Komputer mam już naprawiony co prawda nie jest jeszcze nowy ale działa i klawiatura też działa więc mogę spokojnie wrócić do pisania ! Nie za bardzo rozumiem spadek komentarzy. Nie zrozumcie mnie źle nie zmuszam nikogo do komentowania tego, co piszę ale chciała bym znać powód tego spadku bo jednak 8 komentarzy a 2 to jest różnica – nie wiem czy robię coś źle czy chodzi o coś innego ? Jeżeli chodzi o wszelakie błędy które tu popełniam to zdaję sobie z nich sprawę i staram się poprawiać wszystko co jest nie tak ale nie zawsze wszystko dojrzę. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.
DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ!
Boże, nawet nie masz pojęcia jak się cieszę, jak widzę na FB, ze dodałaś nowy rozdział. Kocham to opowiadanie, serio. Jest takie inne od innych, w pozytywnym sensie. :D Co do opisywania sytuacji z perspektywy innych, np. Georga, Gustava czy Billa, to uważam, ze wprowadziło by to niepotrzebny chaos w opowiadaniu. Teraz, kiedy Rene i Tom przedstawiają swój punkt widzenia, historia jest przejrzysta, czytelnik nie gubi się w niej.
OdpowiedzUsuń*Twittera niestety nie mam, ale gdybym miała, to z chęcią bym pomogła.
Na koniec chcę tylko powiedzieć, pisz dalej, bo wychodzi ci to świetnie. Życzę dużo weny, żebym nie musiała umierać z ciekawości, co do dalszych losów naszych kochanych bohaterów. Dziękuję Ci jeszcze raz za poświęcony czas na napisanie dla nas tego odcinka. :* :* Pozdrawiam!! <3
*Jest takie inne od reszty
Usuń*wprowadziłoby - pisane w pośpiechu :P
Vik.
Cześć kochana Chaaya!
OdpowiedzUsuńW końcu nadrobiłam zaległości u Ciebie, komentując każdy odcinek.
Coś czuje, że Rene bedzie miala spore problemy z rodzicami, bo teraz czesto nie wraca do domu popoludniami, nie wspominajac juz o calych nocach.
Tom taki kochany, czuje odpowiedzialnosc. Az dziw, ze taki czlowiek jak on wie, co to slowo oznacza !
Pozdrawiam serdecznie i czekam z niecierpliwoscia na nowosc,
w wolnej chwili zapraszam do siebie
KBill
world-of-kbill.blog.pl
Kurde,cholernie uwielbiam Twoje opowiadanie ! Chcialabym je czytac czesciej ;) podoba mi sie w jaki sposob Tom odnajduje w sobie inne uczucia niz zal,smutek i agresje . Czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńZłotko, powiedz mi, dlaczego tak bardzo kocham Twój blog ? To jedno z najlepszych opowiadań, które czytam <3
OdpowiedzUsuńTom taka skamielina, a się trochę podtapia :D Uuu, Rene u Toma.. Mmmm :* Życzę weny i czekam na next :* :*
Zapraszam również do siebie :) http://imbloodquiecklylive.blogspot.com/
Nie mam pojęcia ale bardzo się cieszę, że się podoba :) dziękuję a do ciebie na pewno zajrzę :*
Usuń