wtorek, 26 maja 2015

Rozdział 6

-N-nie Tom.. – Odsunęła się ode mnie a we mnie zaczęło się gotować, ale postanowiłem jeszcze się ogarnąć i nie wybuchnąć.
-Co jest ? - Zapytałem  udając, że się przejmuję na co ta spuściła głowę.
-Ja.. ja nie mogę. Nie, chce Tom
-Ej mała - uśmiechnąłem się do niej i podeszłem w jej kierunku - będzie fajnie zobaczysz - położyłem jej rękę na talii, ale tą znowu się cofnęła. KURWA.
-Nie chce Tom jestem zmęczona. – powiedziała bardziej stanowczo niż wcześniej - Chcę się położyć.
-Super. - warknąłem - kładź się i śpij. - wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami. Zajebiście! Przez pół nocy kupowałem jej te jebane galaretki z wódką żeby ją upić a teraz kiedy była najebana nawet bardziej niż myślałem ona nie daje mi się przelecieć .Jak ? jakim prawem ona mi odmawia ? MI SIĘ NIE ODMAWIA. NIGDY. Dość tego. Rene nie wie, co traci a ja nie będę się za nią uganiał. Wycofuje się z tego jebanego zakładu. Zszedłem na dół i rozejrzałem się za chłopakami a kiedy ich znalazłem poszedłem do nich.
-Oooo wróciłeś ! I co jak było ? - Zapytali od razu.
-Nijak - warknąłem i napiłem się z pierwszej lepszej szklanki
-Aż taka zła jest ?! - Wybauszyli na mnie oczy.
-Nie. Znaczy kurwa nie wiem - wzruszyłem ramionami.
-Jak to nie wiesz ? Nie zamoczyłeś ?
-Nie i nie mam zamiaru tego robić. Nie będę się uganiał za jakąś pierdoloną cnotką tylko, dlatego, że wy wymyśliliście sobie jakiś głupi zakład. Dobrze wiecie, że przelecę każdą dziewczynę i Rene też bym przeleciał, ale nie mam zamiaru się za nią uganiać, bo mamy ważniejsze sprawy.
-Czyli przegrałeś! - krzyknął Gustav
-Ne przegrałem cioto. - Warknąłem - po prostu zamknąłem zakład. Nie przeleciałem jej nie, dlatego, że ona tego nie chce a dlatego, że ja nie chce.
-Tak czy siak przegrałeś, więc wypijmy za przegraną Toma - pokręciłem głową śmiejąc się i wszyscy sie napiliśmy.
-Wiec jak to teraz między wami będzie ? - Zaczął Bill patrząc na mnie
-A jak ma być ? Nic nie będzie Bill. Teraz, kiedy już nie muszę jej przelecieć mam ją w dupie. Nasze kontakty ograniczą się do zera - wzruszyłem ramionami - nie mam zamiaru utrzymywać z nią żadnych kontaktów.
-Coś mi się nie wydaje Tom. Nie możesz urwać kontaktów z kimś, o kim gadałeś nam przez cały tydzień. - Zaśmiał się Georg
-Co masz na myśli ? - uniosłem brew i znów się napiłem.
-Że lecisz na nią
-Georg ty już lepiej dzisiaj nie pij.- Zaśmiałem się.


RENE'S POV

Kiedy się obudziłam strasznie bolała mnie głowa. Słońce które wpadało przez okno raziło moje oczy doprowadzając je do łzawienia a w gardle było mi strasznie sucho. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że jestem w jakimś pokoju. Pomieszczenie było ogromne. Na samym środku stało wielkie łóżko, na którym teraz siedziałam a na przeciwko było ogromne okno i balkon natomiast z lewej strony znajdowała się szafa a po prawej jakiś stolik i fotel  oraz komoda z telewizorem. Pokój był na prawdę piękny, co nie zmienia faktu, że chcę stąd uciec. Jedyne, co pamiętam z wczoraj to to, że jadłam te pyszne galaretki a potem urwał mi się film. Złapałam się za głowę i zeszłam z łóżka, po czym złapałam swoje buty w rękę i wyszłam z pokoju kierując się na dół. W salonie była jakaś totalna masakra. Kilkaset osób spało na podłodze między kubkami, jakimś jedzeniem no po prostu jakby spali na śmietnisku. Ruszyłam przed siebie omijając leżące naokoło zwłoki i dotarłam do drzwi.  Kiedy przez nie wyszłam od razu odetchnęłam z ulgą, ale pozostawało mi jeszcze jedno jak ja wrócę do domu w tym stanie ? Na pewno wyglądam jak po apokalipsie zoombie czuje to. Westchnęłam zrezygnowana i ruszyłam wzdłuż chodnika. Ulica wydawała się nie mieć końca gdyby nie to, że jest rano a dokładnie 9:35 a nie noc bała bym się tędy iść. Na szczęście po drodze mijała mnie taksówka, którą udało mi się zatrzymać i w ten sposób wróciłam do domu. Strasznie bałam się reakcji moich rodziców na mój powrót w tym stanie. Weszłam ostrożnie do domu modląc się o to by spali, ale oczywiście moje modlitwy w niczym nie pomogły, bo rodzice stali pod ścianą czekając na mnie - widocznie widzieli mnie przez okno.
-Hej.. – Powiedziałam odkładając buty na miejsca i poprawiając sukienkę
-Boże! Dziecko jak ty wyglądasz! Co się stało ? - pisnęła moja mama
-Nic mamo .. na prawdę .. mogę iśc do siebie ?
-Rene ty piłaś ? - tata spojrzał na mnie groźnie.
-N-nie.. - Zaprzeczyłam mu kręcąc głową
-Przecież czuję.
-Ja.. - już miałam mu odpowiedzieć, kiedy zrobiło mi się strasznie niedobrze. Wyminęłam rodziców i pobiegłam jak najszybciej tylko mogłam do łazienki gdzie zaczęłam wymiotować.
-Jezu Rene kochanie - Mama wbiegła za mną i złapała moje włosy. Było mi strasznie głupio - kochanie co ty robiłaś ? Proszę powiedz nie będziemy źli.-
-Mamo nic mi nie jest.. - oparłam się o ścianę, kiedy zrobiło mi się trochę lepiej. - Ja.. byłam u Jade i no ..
-tak ?
-ehh -westchnęłam - no i Jade miała problem z chłopakiem było jej strasznie źle i zapytała czy się z nią nie napiję. Mamo wiem, że nie powinnam, ale ona na prawdę cierpiała a ja chciałam żeby było jej tylko lepiej. Wiesz że ja nie pije ..
-Wiem kochanie nie smuć się przynajmniej było jej lepiej ? - spojrzała na mnie a gdy kiwnęłam głową uśmiechnęła się. - Kiedyś musiał być ten pierwszy raz córcia - zaśmiała się - idź się połóż a ja pójdę przyniosę ci wodę i jakieś proszki. Tak też zrobiłam przebrałam się w dresy i poszłam się położyć. Sobota minęła mi strasznie nudno zresztą tak jak i niedziela. Od piątkowej imprezy Tom nie odezwał się do mnie nawet słowem. Szczerze było mi trochę pusto, bo przyzwyczaiłam się, że codziennie z nim pisałam albo widziałam się z nim a tu dwa dni bez znaku życia. No, ale dzisiaj idę do szkoły i tam się zobaczymy. Dzisiaj niestety muszę jechać autobusem no, ale mówi się trudno. Dobrze, że przynajmniej pogoda dopisuje, więc mogłam się lżej ubrać. Tak, więc zeszłam na dół gdzie nakarmiłam Todiego i sama zjadłam kanapki po czym wyszłam do szkoły. Pierwszy raz od początku roku szkolnego musiałam czekać na autobus.  Po niecałych pięciu minutach siedziałam już na siedzeniu obok jakiegoś chłopaka. Wszystko było by cacy gdyby nie to, że chłopak ciągle mi się przyglądał i wcale się z tym nie krył. Podniosłam się z siedzenia w celu zmienienia miejsca, ale ten złapał mnie za rękę i pociągnął w dół, przez co znowu siedziałam na miejscu. Przestraszyłam się. Przełknęłam głośno ślinę i zebrałam się na odwagę, aby na niego spojrzeć. Chłopak był przystojny miał krótkie blond włosy i niebieskie oczy.
-Już ode mnie uciekasz ? – Uśmiechnął się do mnie ciągle trzymając mnie za rękę tuż nad łokciem. Bolało.
-Puść mnie.. – syknęłam z bólu.
-Boisz się mnie ? – Uniósł brew – Na twoim miejscu kochanie bałbym się Toma a nie mnie – uśmiechnął się i schował mi kosmyk włosów za ucho, przez co zadrżałam.
-Znasz Toma ? – Zapytałam cicho.
-A kto go nie zna ? – Zakpił – tego śmiecia znają wszyscy.  Widzę, że malutko o nim wiesz.
- Wiem o nim wystarczająco dużo. – Szarpnęłam ręką chcąc się uwolnić z jego uścisku, ale to tylko pogorszyło sprawę, bo chłopak zacisnął rękę mocniej dodając mi kolejną i większą dawkę bólu
-Nie szarp się malutka – Znów się do mnie dziwnie uśmiechnął. Bałam się.
-Proszę cie.. – załkałam – zostaw mnie..
-Jeżeli nadal będziesz zadawała się z Tomem będą działy ci się jeszcze gorsze rzeczy mała – kiedy to wypowiadał jego oczy wyglądały tak jakby pragnęły czyjejś śmierci. Mówił to tak jakby to miała być dla mnie przestroga, że mam się trzymać od Toma z daleka. Kiedy tylko chłopak puścił moją rękę złapałam torbę i jak najszybciej mogłam wybiegłam z autobusu kierując się w stronę szkoły. Muszę znaleźć Toma.
-Rene ? – usłyszałam za sobą głos Jade. Świetnie ! – Wszystko okej ? Co ci się stało w rękę ?! – pisnęła, przez co spojrzałam na swoją rękę. Widniała na niej czerwona plama. Westchnęłam i spojrzałam na koleżankę
-Hej – najpierw się uśmiechnęłam – Tak wszystko okej a to to.. to nic widziałaś dziś Toma ? –Zapytałam rozglądając się po korytarzu, ale nigdzie go nie było.
-Nie.. ale jego koledzy są na boisku a czemu pytasz ? – Zdziwiła się
-Mam sprawę potem porozmawiamy – powiedziałam i ruszyłam w stronę boiska. Faktycznie był tam Bill, Gustav i Georg, ale po Tomie nie było ani śladu. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do grupki osób.
-Bill.. -  Dotknęłam go lekko, kiedy zdałam sobie sprawę, że jest on zbyt zajęty rozmową z kolegami żeby zauważyć, że ktoś koło niego stoi.
-Co do.. – odwrócił się w moją stronę – oo.. Rene ? – Zdziwienie malowało się na jego twarzy.
-Bill mogę z tobą porozmawiać ? – Zapytałam bardziej błagalnie niż miałam to w planie.
-Umm.. no jasne o co chodzi ?
-Kojarzysz takiego chłopaka gdzieś z 170cm wzrostu krótkie blond włosy i niebieskie oczy ? – gestykulowałam rękami jak tylko mogłam, aby mógł zrozumieć, o kogo mi chodzi chodź nie wiem czy to coś w ogóle da.
-Jej chyba chodzi o Bena – Powiedział Gustav
-Hoffmanna ? – zdziwił się – gdzie go widziałaś ? – momentalnie spojrzał na mnie takim wzrokiem, że się zlękłam.
-Zaczepił mnie w autobusie.. 
-Jak to kurwa w autobusie przecież on tu nie chodzi do szkoły ?!
-Nie wiem! Zaczął mną szarpać – pokazałam mu czerwoną rękę – powiedział, że zna Toma i że jak będę się z nim zadawała to będą mi się działy gorsze rzeczy. O co chodzi ?! – pisnęłam błagalnie prosząc o wyjaśnienie, ale go nie otrzymałam. Bill wyjął telefon i zadzwonił jak się domyślam do Toma, po czym powtórzył mu to, co ja powiedziałam jego bratu. Chwilę stał nic nie mówiąc, więc wnioskuję, że Tom się rozgadał a on go po prostu słuchał. W końcu kiwnął głową i schował telefon do kieszeni. Patrzyłam na niego oczekując wyjaśnień, ale ten zachowywał się jakby mnie tu nawet nie było. Spojrzał na chłopaków i zaczął mówić.
- Uważajcie na nią. Ma jej włos z głowy nie spaść – powiedział a raczej rozkazał, na co koledzy zgodnie skinęli głową.
-Czy ja się w końcu dowiem o co tu chodzi ?! – Zapytałam głośno zdenerwowana tym, że w ogóle nie liczą się z obecnością mojej osoby.
-Nie powinnaś się w to mieszać. I tak już masz przejebane. – Westchnął i wyciągnął papierosa, którego po chwili odpalił i najnormalniej w świecie sobie poszedł zostawiając mnie samą z Gustavem i Georgiem.
-To może wy mi powiecie ? – Spojrzałam na nich -  Dlaczego Bill mówi że mam przeje.. no o co tu chodzi ? kim w ogóle był ten chłopak i czego ode mnie chciał. Chce wyjaśnień teraz ! – Zażądałam i założyłam ręce na piersi.
-Och Rene zamknij się – westchnął Georg – Znamy cię od tygodnia a ty przyniosłaś nam właśnie więcej problemów niż wszystkie nasze misje razem wzięte.
-Misje ? Jakie znowu misje ?
-Kurwa nie powinno cie to obchodzić ! – Warknął.
-To dlaczego mi o tym mówisz ?! – Zaczęłam się z nim kłócić – powiedzcie mi po prostu o co chodzi !
-Nie możemy , nie teraz może kiedyś – wtrącił Gustav
-Ale ja się boję o siebie ! – Panikowałam, ale to cała ja. Nic nowego
-I dobrze. Musisz mieć się teraz na baczności. A teraz chodź na lekcje. – powiedział i tak zrobiliśmy. Nie odpuściłam dowiem się, o co chodzi, ale to potem. Nie przestanę póki nie poznam prawdy. Lekcje mijały dość spokojnie i normalnie gdyby nie to, że gdzie bym tylko nie poszła chłopaki byli w pobliżu. Od kiedy Bill kazał im mnie pilnować są jak moje osobiste cienie. Lekcje na szczęście dobiegły końca.
-Dobra chłopaki dzięki za ochronę i w ogóle ale już możecie dać sobie spokój – uśmiechnęłam się do nich i wyszłam przed szkołę gdzie o dziwo zastałam Toma opartego o swój samochód. –Tom ? – Spojrzałam i podeszłam do niego. Wyglądał na nieźle wkurzonego.
-Pokaż mi tą rękę  - zażądał a ja zrobiłam co chciał. Wysunęłam rękę w jego stronę a on ją złapał, aby lepiej się jej przyjrzeć.
-Ała ! – wyrwałam mu ją, kiedy tylko zaczęło mnie boleć.
-Boli ? – Uniósł brew.
-Tak – kiwnęłam głową, co zrobił i on – wsiadaj – otworzył mi drzwi a ja zajęłam miejsce pasażera. Potem zaczął mówić coś tam jeszcze do chłopaków, ale nie słyszałam, co. Po jakiś pięciu minutach wsiadł do samochodu i ruszył.
-Co Ben chciał od ciebie ?
-No wiesz że też chcę wiedzieć ?- prychnęłam – miałam nadzieję że dowiem się tego od was !
-Twoje unoszenie się nic tu nie wskóra. Słuchaj zacznijmy od tego że w ogóle nie powinnaś była go spotkać.
-Uwierz gdybym tylko miała na to jakikolwiek wpływ uniknęłabym tego spotkania. – powiedziałam i oparłam się o siedzenie – powiesz mi o co w tym wszystkim chodzi ? Dlaczego chłopaki mówią, że przyniosłam wam problemy i boże, o jakich oni misjach mówili? Kim wy jesteście !
-Kretyni wcale nie powinni ci nic mówić. – pokręcił, głową. – ale teraz jest już i tak za późno. KURWA. – warknął i walnął pięścią w kierownicę.
-Na co jest za późno Tom ? – Zapytałam spokojnie kładąc mu rękę na ramieniu. Nie chcę się kłócić chcę tylko wiedzieć, co jest grane. Tom spojrzał na mnie i zaczął mówić.
-Na cokolwiek. Jest za późno na wszystko Rene. Mogłem przewidzieć, że oni w końcu wrócą i zaczną się wpierdalać w nieswoje sprawy.
-Kto wróci ? – dopytywałam spokojnie.
-Oni pierdolony Ash i jego gang. – wcisnął pedał gazu, przez co mało serce nie wyskoczyło mi z piersi.
-Tom spokojnie zwolnij. – starałam się być opanowana, ale naprawdę było to strasznie trudne. Wiedziałam, że chodzi o coś naprawdę poważnego.
-Ja pierdole dziewczyno ty kurwa serio nic nie rozumiesz ?! – warknął na mnie.
-Nie nie rozumiem. Dlatego chcę żebyście mi to w końcu wyjaśnili.
-Chcesz wyjaśnień ?! – spojrzał na mnie
-Tak ! Mówię ci to od początku
-Nie. Nic ci nie będę wyjaśniał tak będzie dla ciebie lepiej.
-Ale Tom!
-Nie ma kurwa żadnego ale rozumiesz ? – ryknął w moją stronę, przez co nieźle się wystraszyłam. Odwróciłam się w stronę szyby, aby chłopak nie widział łez spływających po moich policzkach. Czy ja naprawdę wymagam tak wiele ? Chcę tylko wiedzieć, o co tu chodzi nic więcej.
-Ehh Rene ? – Usłyszałam głos Toma, kiedy samochód zatrzymał się w garażu jakiegoś domu – jak mniemam byliśmy u niego. Wypuściłam powietrze, po czym otarłam łzy.
-Zawieź mnie do domu .. – powiedziałam a bardziej wyszlochałam. Nie chciałam tu być. Nie z nim nie po tym jak się na mnie wydarł.
-Rene nie mogę – położył mi rękę na nodze a właściwie próbował, bo od razu ją zabrałam i razem z drugą podkurczyłam je pod głowę.  – Mała przestań – próbował mnie objąć, ale zaczęłam się wyrywać w skutek, czego odpięłam pas i wysiadłam z samochodu zapłakana.
-Rene posłuchaj mnie do jasnej cholery! – Powiedział w miarę spokojnie, ale widziałam, że wiele wysiłku wkłada w to by nie wybuchnąć.
-Nie.. krzycz sobie na kogoś innego chce do domu ! Odwieź mnie !
-Nie.
-CZEMU ?! – Krzyknęłam zapłakana i spojrzałam na niego.
-Nie mogę cie teraz zostawić samej… od teraz muszę cię chronić. 

3 komentarze:

  1. Supcio rozdział ;) <3

    PS : zapraszam do mnie !
    http://i-was-in-pain.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Odcinek z lekka mnie przeraził. Nagły zwrot akcji na coś zupełnie nowego ... Zastanawiam się czy nie za dużo to wszystko kosztuję samą bohaterkę i czy nie za dużo ma tych złych chwil chociaż sama uwielbiam tak pisać i sama tworzę więcej tragedii niż szczęścia to nie wiem czy co chwile zmieniany tok zdarzeń jest dobrym pomysłem. Ogólnie odcinek jest świetny i cieszę się, że mogłam go przeczytać ;) Mam nadzieje, że w jej życiu zagości troszkę więcej szczęścia choć przez chwilę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale się namieszało !

    KBill

    OdpowiedzUsuń

ONLINE