" DRODZY MIESZKAŃCY MAMY DLA WAS SZOKUJĄCĄ WIADOMOŚĆ OTÓŻ W NOCY Z DNIA 1 NA 2 WRZEŚNIA W DZIELNICY MIASTA WOLMIRSTEDT - CZYLI FARSLEBEN DOSZŁO DO OKROPNEJ ZBRODNI. OTÓŻ W MAŁYM DOMKU MIESZKAŁA PANI MARRIE WRAZ Z MĘŻEM BEN'EM I SYNEM FABIAN'EM KTÓRY JEST POSZUKIWANY OD TYGODNIA. PRZYPOMNIMY WAM PRZEZ CHWILĘ WYDARZENIE Z POPRZEDNIEGO TYGODNIA " - w tym momęcie na ekranie pokazało sie znane mi już dobrze wideo, gdzie dwoje zapłakanych rodzców mówi, że zaginął, im syn , wyszedł wieczorem z psem i do domu już nie wrócił zrospaczeni proszą o jaką kolwiek informacje. To okropne. Jestem bardzo empatyczną osobą i świetnie rozumiem co ci rodzice odczuwają. To wielka tragedia w dodatku wydarzyła się w sąsiedniej dzielnicy.. materiał zniknął a reporter znów zaczął mówić " ZWŁOKI FABIAN'A ZOSTAŁY WYŁOWIONE ZE ZBIORNIKA WODNEGO NIEDALEKO JEGO DOMU. OBECNIE TRWA SEKCJA ZWŁOK " - w tym momęcie telewizor się wyłączył.
- Czemu nie jesteś jeszcze na przystanku ? - spytała mama
- Oglądałam wiadomości zasiedziałam się znaleziono zwłoki tego chłopaka co zaginął - podniosłam się i poszłam ubrać buty
- Tak słyszałam szkoda - cmoknęła mnie - powodzenia w szkole - uśmiecnęła sie i pomachała mi, gdy wyszłam z domu. Na autobus zdąrzyłam w ostatniej chwili tak samo, jak na dzwonek w szkole. Biegłam przez korytarz i szukałam wzrokiem sali z numerem 15, gdzie miałam mieć chemię. Lubię chemię więć się cieszę, że od niej zaczne nowy rok szkolny, ale lubię też resztę przedmiotów, więc tak czy siak bym się cieszyła. W każdym razie zapukałam do sali, po czym otworzyłam drzwi. Na szczęście inni dopiero zajmowali miejsca, więc byłam spóźniona o kilka sekund. Usiadłam obok Jade i wypakowałam swój podrecznik i zeszyt. Lekcja minęła dość spokojnie jedyne co mnie denerwowało to Tom, który ciągle kopał ( jak to stwierdzał za każdym razem " NIECHCĄCY " ) w moje krzesło, ale starałam się to ignorować chodź było to na prawdę ciężkie.
- To, o której mam do ciebie wpaść ? - zapytł, gdy wychodziliśmy z klasy po skończonych lekcjach.
- A nie rozmyśliłeś się ? - szczerze miałam taką nadzieję
- Nie, nie mógł bym ci tego zrobić - uśmiechnął się
- Ehhh na 17 - westchnęłam i zaczęłam iść
- Gdzie ty idziesz ? - zapytał zdziwiony.
- Na autobus ?
- Mówiłem ci wczoraj, że autobuty jeżdżą tu rzadko chodź odwiozę cię
- Nie chce.
- Przestań sie stawiać, bo szczerze mi to wisi czy ty to chcesz czy nie. Powiedziałem, że cie odwiozę wiec powinnaś iść bez dyskusji.
- Czemu ? - Uniosłam brew
- Bo mnie lepiej nie złościc a ty własnie to robisz. - Szczęka mu się wyostrzyła pod wpływem zaciśnięcia zębów. Wyglądał dość groźne .. Przymknełam na chwile oczy i przytaknełam - grzeczna dziewczynka - uśmiechnał się i zaczął iść a ja szłam za, nim jak posłuszy piesek. Dlaczego ? Nie wiem może dlatego, że trochę się go bałam, a może dlatego, że byłam ciekawe czemu tak bardzo mu zależy na tym, żeby mnie odwieść - nie wiem nie jestem w stanie tego stwierdzić. W każdym razie poszłam za, nim i wsiadłam do jego samochodu, po czym zapiełam pas. Tom również wsiadł i zapalił papierosa.
- Będziesz palił i prowadził ? - Spojżałam na niego
- No ? - powiedział, jakby to była najbardziej normalna rzecz na świecie
- To ja wysiadam - Złapałam za klamkę, ale, nim ją nacisnęłam usłyszałam charakterystyczne kliknięcie oznaczające, że samochód został zamknięty. Przeraziłam sie .. przełknęłam głośno ślinę i zaczęłam mówić - Możesz mnie wypuścić.. ? - zapytałam patrzac przez szybę. Rozglądałam sie .. nie było nikogo, więc walenie w szybe nic, by mi nie przyniosło, bo nikt, by mi nie pomógł. Powoli zaczynałam rozumieć dlaczego pani kazała mi na niego uważać. Że też musiałam pójść z, nim do tego samochodu zamiast się mu postawić! Ughh
- Nie. - Warknął i ruszył. To się wpakowałam myśl co tu robić ! Boże, czemu to sie przytrafia mnie ? Przecież nic złego nie zrobiłam ! - Proszę.. - załkałam a oczy zaszły mi łzami. Nie chciałam płakać rodzice zawsze uczyli mnie, żeby nie pokazywać słabości, ale to było silniejsze ode mnie bałam sie i to ogromnie.
- Uspokuj sie - zaśmiał sie - czego od razu ryczysz - złapał mnie za twarz i zmusił bym na niego spojżała. Nie chciałam, lecz musiałam czułam się zarzenowana, zawstydzona i strasznie głupio - no powiedz czemu płączesz - powtórzył patrząc na mnie. Jeszcze bardziej się denerwowałam nie patrzył na dorgę w każdej chwili mogło dojść do wypadku.
- Boje sie ciebie - wydusiłam spuszczając wzrok
- Niepotrzebnie akurat ty się mnie bać nie musisz - puścił mnie i wzrokiem wrócił na drogę. Nie wiem dokładnie co miały znaczyć jego słowa, ale sposób w jaki je powiedział sprawił, że trochę się uspokoiłam.
- Co, to znaczy...? - Spytałam podkulając nogi pod brodę
- Może kiedyś się dowiesz - uśmeichnał się i zaparkował pod moim domem - to do 17 mała - otworzył mi drzwi a ja od razu wyszłam wywołując przy tym u niego śmiech. Nic nie powiedziałam bez słowa poszłam do domu, a potem slyszałam tylko jak jego Audii odjeżdża
TOM'S POV
Nie żebym był jakiś nawiedzony czy coś w tym stylu, ale po porstu lubię, gdy ludzie się mnie boją. Jednak strach w oczach Rene wywołał we mnie mieszane uczucia. Zazwyczaj była to ogromna radość, zadowolenie byłem w chuj szczęśliwy, że ludzie wiedzą, z kim mają do czynienia i, że nie będę musiał, im o tym przypominać, bo zapamiętają to na zawsze, ale tym razem było coś jeszcze nie wiem dokładnie, co to, ale podchodziło mi to pod rozczarowanie, a nawet smutek tylko po jaki chuj mi takie uczucia ? Lubię być wredny, nieznośny, wkurwiający a nienawidzę, gdy inni tacy są w stosunku do mnie. Owszem, czuje sie lepszy od innych, bo wiem, że mam rację i wie o tym każdy, więc dowód jest wystarczający. W każdym razie nie ogarniam, po co doszły te dodatkowe uczucia i czemu... no właśnie czemu ? Toć nie raz laska się mnie bała, nie raz beczała przy mnie a patrząc na nią miałem głupi uśmiech sygnalizujący wygraną a teraz ? teraz musiałem się zmusić do tego uśmiechu. Pierdolona cnotka musze sie od niej uwolnić, bo suka działa mi na nerwy. Przycisnąłem pedał gazu i wzbierając na prędkości wystukiwałem rytm na kierownicy. Nie za bardzo chciało mi się jechać do niej na obiad no, ale, inaczej jej nie wyrucham i nie wygram zakładu a ja nigdy nie przegrywam. Zaparkowałem samochód i poszedłem do domu. W salonie siedział Bill oglądał wiadomości
" ZWŁOKI FABIAN'A ZOSTAŁY WYŁOWIONE ZE ZBIORNIKA WODNEGO NIEDALEKO JEGO DOMU " mówił prezenter od razu się zaśmiałem
- A wystarczyło zapłacić w odpowiednim terminie - prychnałem
- Dzieciakom nie przetłumaczysz - teraz to bill się zaśmiał - jak z tą twoją lalą ?
- No na 17 idę do niej na obiad boże mam nadzieje, że przynajmniej nie odmawiają modlitwy przed jedzeniem, bo chyba tam oszaleje!
- Serio aż taka jest ?
-Taka ?, czyli jaka ?
- No grzeczna. Samantha też była kujonką a jaką ją przeleciałeś to zobacz jak sie rozbrykała
- Oj, ona a Sam to zupełnie dwa inne światy. To jest najgorsza cnotka jaka może istnieć! - jęknąłem i padłem na kanape
- A w sprawie Fabiana to kasy nie odzyskałeś ?
- Nie.
- Bradley ci nie odpuści wiesz o tym prawda ?- spojżał na mnie jak bym był głupi.
- No pewnie, że wiem, ale spoko stary załatwie mu tę kase
- Jak ? Tom, to jest sporo kasy to gdzieś z 7 razy tyle, ile weźmiesz za wyścig !
- Spokojna twoja rozczochrana Billy mam już plan - uśmiechnąłem się i poszedłem na górę.. Chodź planu jeszcze nie miałem nie martwiłem się o to z kąd wezmę kasę. Nigdy się o to nie martwię.
RENE'S POV
Wkładałam na siebie właśnie nową czystą brązową bluzkę z kołnierzykiem i rękawem 3/4 oraz czarną spódnicę, kiedy tata wszedł mi do pokoju.
- Jejku przepraszam ! - odwrócił się od razu a ja się zaśmiałam
- Jestem już ubrana toto możesz się odwrócić - tak też zrobił
- Mama prosiła byś jej pomogła - uśmiechnął się - Ślicznie wyglądasz ten chłopak musi być wyjątkowy - cmoknął mnie w czoło
- Tato! To nie jest nawet mój kolega nie podoba mi się będzie tu tylko dlatego żę mama go zaprosiła - jęknęłam wywołując u taty śmiech
- Dobrze, dobrze księżniczko a teraz idź do mamy - kiwnęłam głową i ubrałam swoje buty, żeby nie chodzić na bosaka, po czym zeszłam do kuchni, gdzie była moja rodzicielka.
- O jesteś kochanie ! Jejku jaka ty śliczna - uśmiechnęła się na mój widok
- Dziękuję mamuś - też się uśmiechnęłam - W czym ci pomóc - rozejrzałam się. Mama stała ubrana w spraną niebieską sukienkę a w rękach trzymała sztućce. Przeniosłam wzrok na stół był prawie pusty. Był na, nim jedynie biały pomięty obrus i wazon ze zwiędłymi kwiatkami. Mama chyba zobaczyła moją reakcję na ten widok
- Ehh kochanie wiem, że nie jest idealny .. - zaczęła, ale jej przerwałam.
- Jest śliczny mamo, ale może dzisiaj zrobimy po mojemu dobrze ? - uśmiechnęłam się i spojżałam na nią a ona odwzajemniła ruch i kiwnęła głową zabierając stary wazon w jakieś norweskie wzory jednoczęsnie zdejmując obrus. - dziękuję możesz iść mamo poradzę sobie - nie chciałam jej wypędzać, ale wolę, gdy nikt mi się nie plącze pod nogami, gdy coś robię.
- Jakby, co to wołaj - powiedziała i zniknęłą a ja wzięłam się do roboty. Nie miałam dużo czasu, bo zegarek wskazywał godzinę 16:45, ale nie panikowałam wiedziałam, że dam radę. Ruszyłam, więc do składzika skąd wzięłam brązową podłużną serwetę i położyłam ją wzdłuż stołu następnie ustawiłam na, nim turkusowe talerza a na nich znów białą syrwetkę, na której ustawiłam białą miseczkę tak, że wszystko do siebie pasowało. Zawsze lubiłam urządzać różne pomieszczenia stąd też nauczyłam się co do siebie pasuje. Następnie rozłozyłam sztućce i szklanki oraz dzbanek ze świeżą lemoniadą. Było świetnie, ale czegoś mi brakowało. Spojżąłam pospiesznie na zegarek 16:55 Kurczę Rene myśl... Już wiem wyjęłam z szafki dwa turkusowe wazony i wsadziłam do nich po dwa sztuczne kwiaty. Skończyłam akurat, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworzę ! - krzyknełam do mamy widząc, że się podnosi i poszłam otworzyć drzwi. Nacisnełam na klamkę i pchnęłam drzwi troszkę za mocno.
-Wooo jeszcze nie weszłem a już chcesz mnie zabić - Zaśmiał się Tom. Ubrany był w jasne luźne spodnie i brązową koszulkę z wielką cyfrą " 80 " na przodzie. do tego miał jasną czapke. wyglądał tak.. umm... ładnie ? Przez chwilę nawet zapomniałam, że się go boję..
- Um.. Przepraszam - wydukałam - wejdź - odsunęłam się i go wpuściłam, po czym zamknęłam drzwi
- Ładnie wyglądasz - uśmiechnał sie i cmoknął mnie w policzek, na co się wzdygnęłam, a po plecach przeszedł mi dreszcz. Moje żażenowanie całą tą sytuacją musiało być na tyle widoczne, iż wywołało uśmiech na ów twarzy.
-Dziękuję.. - zaczęłam iść a on szedł za mną. Przyglądął się każdej rzeczy obok, której przechodziliśmy, ale zatrzymać musiał się akurat przy zdjęciu wiszącym w przedpokoju. Pomijając fakt, iż na zdjęciu mam 10 lat i jestem małą pulchną dziewczynką z aparatem na zębach nie miała bym nic przeciwko, ale niestety miałam.
- Słodka byłaś - uśmiechnął się pod nosem.
- Oszczędź sobie i chodź.. - westchnęłam i ruszyłam dalej aż doszłam do jadalni, gdzie mieliśmy jesć. Przy stole stała już mama, tata -ubrany w ciemne spodnie i jasną koszulę oraz Victor, który jak zwykle musiał się wyróżniać . Ubrał na siebie długie spodnie, które tak jak i Tomowi prawie spadały oraz koszulkę wyciętą na połowę długości pod pachą. - Umm.. Moją mamę już znasz, więc .. Tato, to jest Tom, Tom to jes mój tata, a to mój brat Vivtor.. - przedstawiłam ich sobie, po czym przyglądałam się, jak podają sobie ręce na przywitanie - To może ja przyniosę jedzenie.. - ulotniłam się i zniknęłam w kuchni. Nie chciałam, by Tom był u nas na obiedzie.. wgl. nie chcialam, by u nas był. Nigdy w życiu nie czułam się tak jak w tym momęcie, bo tego nawet nie da się opisać. Bałam się , byłam zła a jednocześnie martwiłam się, żeby nic się nie stało , żeby czasem Tom nie okazał się złodziejem czy coś w tym kierunku. Wyjęłam zapiekankę - czyli jedyne danie, które wychodzi mi na prawdę dobrze i nie muszę się martwić, że komuś nie będzie smakowało - i zaniosłam ją do jadalni.
- Było powiedzieć pomógł bym ci - zaoferował się Tom, ale trochę za późno. Ehh przynajmniej stara się być miłym przy rodzicach..
- Jak widzisz dałam sobie radę - uśmiechnełam się i usiadłam obok niego po czym nałożyłam sobie
, a po mnie zaczęli nakładać inni. - Smacznego - uśmiechnełam się do rodziców a oni odpowiedzieli mi skinieniem głowy i wszyscy zaczęliśmy jeść.
- Cudownie pani wyszła ta zapiekanka - odezwął się Tom uśmiechając się do mojej mamy
- Um.. to nie ja ją robiłam to Rene - tęż się uśmiechnęła
- Ooo.. nie chwaliłaś się ze tak dobrze gotujesz
- Nie było okazji...
- Masz szczęście, że Rene sobie przypomniała w ostatniej chwili, że nie jadasz mięsa, bo teraz siedział byś i wydłubywał szynkę z pomiędzy makaronu. - Zaśmiał się mój tata. Kocham go, ale jego żarty nie zawsze są śmieszne.
- Tato...
- Co tato ? taka prawda kochanie
-Tak twój tata ma rację - wtrącił Tom - dzięki mała
-nie ma za co - westchnełam i grzebałam w talerzu.
Zdaje się, że rodzice polubili Toma nie wiem, co z Victorem on na szczęscie siedział cicho, jadł i patrzył na mnie dziwnie, gdy tylko Tom zaczynął o czymś gadać - nie podobało mu się to, że jakiś obcy chłopak siedzi u nas w domu i je z nami kolacje, przez co i on zmuszony był z nami jeść. Odzwyczaiłam się od tego, że przy kolacji jest nas więcej niż 3. Tak czy siak, koło godziny 19:30 zaczęliśmy sprzątać. Myślałam, że będzie o wiele gorzej, ale okazało się, że nie było aż tak źle. Tom mimo tego, że udawał wywarł na prawdę dobre wrażenie na rodzicach - był miły, uprzejmy, nie przeklinał i ciągle się uśmiechał, gdybym go nie znała z tej drugiej strony nie przeszło, by mi nawet przez myśl, że może być aż takim dupkiem jakim jest.
TOM'S POV
Cóż.. szczerze myślałem, że będzie o wiele gorzej. Na szczęście rodzina Rene nie okazała się taka zła + nie odmawiali modlitwy przed jedzeniem co było wielką ulgą. Jedyne co mi sie nie podobało ( oczywiście, oprócz tego, że musiałem udawać grzecznego i ułożonego chłopca, którym kurwa nie jestem. ) to jej brat. Przez cały czas dziwnie sie na nią patrzył i puszczął jej dziwne miny. Dziwny i wkurwiający. Nie zamieniłem z, nim nawet słowa a miałem ochote go rozstrzelać tak z nikąd po prostu przystawić mu broń do skroni i pociągnąć za spust. Nie podobała mi sie jego relacja z siostrą za każdym razem, gdy na nią patrzył ona od razu spuszczała wzrok aby uniknąć kontaktu wzrokowego coś jakby się go bała. W każdym razie działa mi na nerwy pierdolony.
- Dziękujemy, że z nami zjadłeś - uśmiechnęła się jej mama
-To ja dziękuję za zaproszenie prosze pani - też się uśmiechnąłem
-Wpadaj do nas częściej - wtrącił jej tata. Wiedziałem, że szybko uda mi się zyskać ich smpatię. Wstęp do ich domu mam już wolny
- O, ile Rene będzie chciała będę wpadał. Dowidzenia - pożagnałem się z nimi i wyszedłem z Rene przed dome. O dziwo nalegała, by, pozwolił jej siebie odprowadzić.
- Dziękuję .. -Wydusiła cicho a ja spojrzałem na nią
- Za co ? - złączyłem brwii oczekując na odpowiedź
- Za to, że udawałeś, że sie starałeś .. a teraz możesz jechać
- Nie ma za co - zaśmiałem się - przyjechać jutro po ciebie ?
- Nie ma takiej potrzeby.
- Wydaje mi się, że jednak jest. Jutro mamy na 9:00 a twój autobus zaczyna kurs dop. o 9:15 nie chcesz się chyba spóźnić ?
- Pojadę innym , wcześniejszym co za problem ?
- Wczesniejsze ruszają o 7:45 jezdzisz pierwszym autobusem mała a w szkole nie będziesz siedziała sama całej godziny, więc bądź gotowa na 8:40
- PO CO. ? Jezu czego ty ode mnie chcesz ? Co ja ci zrobiłam nie możesz dac mi spokoju ?!
- Nie , nie mogę - uśmiechnałem się. Zaczyna ją to wszystko męczyć w końcu się podda i odda mnie. A to nie będzie trwało długo zaśmiałem się w duchu
- Czemu nie ? - Uniosła brew.
- Bo nie i już - cmoknąłem na nią i wsiadłem do samochodu, po czym trąbiąc na nią odjechałem z piskiem opon.
Głupia , jebana sucz. Wkurwiają mnie takie laski jak ona. Głupie cipy nie wiedzą co jest dobre nie widzą życia po za książkami i nauką. Ale ja jej pokaże, na czym polega prawdziwe życie. Teraz chce żebym dał jej spokój, ale jeszcze będzie mnie błagała żebym z nią bym jestem tego pewny w 100%. Sprawię, że się we mnie zakocha potem z nią pobędę kilka dni aby myślała, że na prawdę jest wyjątkowa, a potem ją zostawię będę mógł cieszyć się jej bólem i łzami i wcale nie zrobi to na mnie wrażenia, bo ja lubię patrzeć na krzywdę innych. Lubię, gdy ludzie cierpią dlatego sam zadaje, im cierpienie, ale zasłuzyli sobie na to. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Ale, kto wie może jednak ta mała kurewka przyda mi się do czegoś ?
Hymmm....troche nie bardzo wiem co napisac. Rozdzial ok,pare bledow na ktore przymykam oko jednak nie podobaja mi sie te przeklenstwa...jest ich za duzo...nawet jezeli uzyte sa celowo,do podkreslenia osobowosci,to i tak uwazam ze mozna to jakos lepiej opisac. Martwi mnie ich relacja... Mam rozumiec,ze Tom jest odpowiedzialny za smierc tego chlopaka z wiadomosci ? Czekam na kolejny rozdzial :)
OdpowiedzUsuńNie myślałam, że przekleństwa będą aż tak przeszkadząły myśląc o rozpoczęciu pisania tego opowiadania miałam na myśli na prawde złego Toma, który nie liczy sie ze słowami i myślałam, że przekleństwa oddają to znakomicie. Nie mneij jednak postaram się je jakoś ograniczyć, skoro zawadzają co do błędów to wiem, ale niestety mam epsuty komputer i, jeżeli chodzi o litery to nie każda wchodzi mi tak jak powinna a, jeżeli chodzi o błędy ortograficzne to wiem, że to nie usprawiedliwienie, ale jestem dyslektykiem :/ Co do pytania czy Tom jest odpowiedzialny za śmierć Fabiana odpowiedź brzmi Tak, ale na razie tyle mogę powiedzieć. Dziękuję za szczerość i pozdrawiam :*
UsuńJestem zszokowana niegrzecznym Tomem. A jednak, cholera - pomimo wszystko, podoba mi sie :D Nie wiem co jeszcze dokładnie planuje zrobic z Victorem, ale wedlug mnie bedzie ciekawie. NIeco szkoda mi jest tego chlopaka, ktory zostal utopiony. Dziwnie sie czuje wiedzac, ze zrobil to gang Toma .. to do niego nie pasuje.
OdpowiedzUsuńAle ciesze sie ze ukazujesz nam tutaj innego Toma - bo jest interesująco.
Ponadto masz piekny szablon oraz poklad muzyczny !!
Czekam z niecierpliwoscia na nowosc,
w wolnej chwili zapraszam do siebie,
Pozdrawiam, KBill
world-of-kbill.blog.pl
Jestem szczęśliwa, że aż taki szkok wywarła na tobie postać Toma. Zanim jeszcze zaczęłam pisać to fanfiction przejrzałam tysiące blogów z opowiadaniami o BAD TOM'IE, ale w każdym wyglądało to tak samo. Był zły, bo zmieniał laski jak rękawiczki i przeklinał nic, poza tym. Nie chciałam tworzyć kolejnego dennego bloga o takim Tomie. Stwierdziłam, że przedstawienie go wam w roli bandyty, kryminalisty, a nawet mordercy może się wam spodobać i zaciekawić was co chyba mi się udało ^^ Chciałam napisać coś oryginalnego a, jak już wspomniałam wcześniej nigdzie na internecie nie znalazłam bloga z tak bardzo niegrzecznym Tomem (, ale mogłam po prostu być ślepa wszytskiego na pewno nie widziałam ) Tak czy siak, na prawdę się cieszę, że się podoba to wiele dla mnie znaczy. Za miłe słowa o szablonie także dziękuję starałam się aby wyglądał jak najlepiej, a co do muzyki to nic takiego, ale również dziękuję:) Podzrawiam
UsuńZapomniałam dodać, że lądujesz u mnie w linkach kochana !
UsuńPowiadom mnie jakbys mogla, gdy pojawi sie tutaj nowy rozdział :D
Zapraszam do siebie na kolejny rozdzial,
Pozdrawiam KBill
Och coraz bardziej robi się ciekawie ! Tak, uwielbiam opowiadania w których coś się dzieje a tu ewidentnie to widać ^^ Tak jak się zapowiadałaś, opowiadanie będzie o złym Tomie i tu mi się bardzo podoba a jak ! xD
OdpowiedzUsuńTom w wersji brutala bardziej mi się podoba niż ułożonego grzecznego chłopca ;D Czekam na kolejny rozwój wydarzeń. Pozdrawiam i życzę dużo weny <3
Zostałaś nominowana do Liebster Award ;)
OdpowiedzUsuńhttp://www.preis-der-liebe.blogspot.com/2015/04/liebster-award.html
Genialny blog <3 Mega historia. Ja uważam, że te przekleństwa aż tak w oczy nie rażą :D Ogólnie wpasowują się w osobowość Toma i biorę je jako jedna z cech, które go charakteryzują ;) Jedyne co mnie irytuje to to "TOĆ" nie wiem czemu w sumie xD Dodawaj coś szybciutko :*
OdpowiedzUsuńDuuużo weny! <3
Pozdrawiam,
Cleo