poniedziałek, 19 grudnia 2016

Rozdział 21

Dobrze więc zanim przeczytacie rozdział 21 chciałam ogłosić iż kolejny rozdział ukaże się w środę w godzinach wieczornych tak żeby każdy już wiedział. Wielkimi krokami zbliżamy się do końca fanfiction ale szykuję dla was niespodziankę wiec mam nadzieję, że was zadowolę ale o tym już kiedy indziej a teraz zapraszam do czytania !



Kiedy się obudziłam leżałam na kolanach przykryta kocem. Po rodzaju materiału rozpoznałam, że są to spodnie Toma, ale nie chciałam się podnosić – było mi wygodnie i przede wszystkim ciepło. Leżałam, więc tak i patrzyłam na ogród. Mogę śmiało stwierdzi, że wiejący wiatr zrobił z nim to samo, co Tom wczoraj z domem swojej mamy. Nie chciałam przerywać trwającej ciszy, ale musiałam.

-Co miałeś na myśli mówiąc, że mnie ratowałeś..

-Oh.. –zdziwił się, że już nie śpię – wiesz .. Carlos miał cię otruć, wpuścić ci do kroplówki truciznę, przez, którą byś zginęła.. Chciałem cię odwiedzić, ale twoje życie było ważniejsze..

-Ale gdybyś mnie nie popchnął nie wylądowałabym w tym szpitalu..

-Wiem Rene.. naprawdę cię przepraszam.. nawaliłem kolejny raz nawaliłem – przyznał spokojnie

-Nawaliłeś, ale to co zrobiłeś wczoraj przeszło już najśmielsze oczekiwania – podniosłam się i usiadłam obok okrywając się kocem.

-Eh – pokręcił głową – widzisz.. Byłem tak wkurwiony, że nie chcesz ze mną rozmawiać.. Musiałem jakoś odreagować.. Jak widać nie udało się.. Przepraszam cię za wszystko

-To chyba mamę powinieneś przeprosić a nie mnie..  Westchnęłam

-Wiem.. Chciałem cię zapytać czy nie pomogłabyś mi pomalować tych ścian… wyglądają okropnie

Zgodzić się czy nie.. Nie powinnam za to wszystko, co zrobił, ale może warto.. 

Kiwnęłam głową i wróciliśmy do środka.

----

Malowanie szło nam naprawdę dobrze i świetnie się bawiliśmy. Właśnie byłam u Toma „ na baranach „  jak to się mówi aby dosięgnąć pod sam sufit kiedy zadzwonił do mnie telefon

-Nie puszczaj mnie – zaśmiałam się i odebrałam

-No hej Denis – poczułam jak tom mocniej chwyta mnie za łydki, ale zignorowałam to. – Nie dziś nie mogę, a jutro szkoła.. No okej jakoś się zgadamy nie ma sprawy.  No to do usłyszenia! – Schowałam telefon i wróciłam do malowania

-Chciał się z tobą spotkać? – Zaczął Tom

-Tak – przyznałam

-Ohh.. – tylko tyle zdołał powiedzieć. – Chciałabyś wybrać się ze mną na jakiś obiad…

-Slucham ?! – zadziwił mnie tym tak bardzo, że zachwiałam się na jego ramionach i mało co nie spadłam.

-No czy chciałabyś gdzieś ze mną wyjść..

-Czemu nie.. – Powiedziałam po dłuższym zastanowieniu.

W końcu po dłuższym czasie udało nam się zakryć wszystkie plamy po alkoholu. Byłam z nas dumna, bo ściana wyglądała jakby nic się z nią nie stało, mam nadzieję, że mama Toma będzie szczęśliwa.  Siedzieliśmy właśnie w salonie i piliśmy herbatę, kiedy do domu przyszła Simone.

-Ojejku.. – Stanęła jak wyryta i patrzyła z niedowierzaniem na pomieszczenie. 

Wy to pomalowaliście..?  - Zdziwienie na jej twarzy nie miało końca naprawdę miło patrzyło się na to jak szczęśliwa była a gdy Tom ją przeprosił myślałam, że się rozpłaczę.  Cieszę się, że udało mi się ich pogodzić, oboje za sobą tęsknili i w końcu są razem.

-Ja nie będę wam przeszkadzać, muszę już uciekać – wstałam i zaczęłam się zbierać

-Odwiozę cię – od razu powiedział Tom nie było sensu nawet zaprzeczać. Skinęłam głową i poszłam pożegnać się z Simone

-Dziękuję ci za wszystko kochanie – przytuliła mnie. Naprawdę lubię tę kobietę, jest wspaniała.

-Co jutro robisz? – Zapytał tom, kiedy tylko weszliśmy do samochodu.

-szkoła – od razu odpowiedziałam. Muszę w końcu do niej wrócić.

-Oh..  Teraz to i zepsułaś humor – zaśmiał się

-Dlaczego ? – Uniosłam brwi zdziwiona

-Bo w takim razie ja też muszę iść

-Nie musisz jestem dużą dziewczynką poradzę sobie – zaśmiałam się

-może i dużą, ale nadal dziewczynką a z tymi idiotami nigdy nie wiadomo. 

-Okej, okej z drugiej strony to dobrze, że też się w niej pojawisz

-Rene ja już jestem mądrzejszy niż połowa osób z tej szkoły

-Zapomniałam, że ty przecież jesteś najmądrzejszy – wywróciłam oczami

-Nie najmądrzejszy, bo koło mnie siedzi kujonka no, ale głupi nie jestem

-Ej ! – trąciłam go w ramie – nie jestem Kijonką. Po prostu dbam o swoją przyszłość – wyjaśniłam

-Okej okej – próbował się nie zaśmiać, ale jakoś mu nie wyszło.

W końcu po kilku minutach samochód stanął pod moim domem.  Pożegnałam się z Tomem i poszłam do siebie. Rodziców nie było, więc z przyzwyczajenia zamknęłam drzwi żeby nikt nieproszony do mnie nie przyszedł poczym pozasłaniałam rolety w oknach. Naprawdę jestem przewrażliwiona ale nie chcę jeszcze zginąć.. WCALE NIE CHCE ZGINĄĆ.

Czas leciał i leciał a ja siedziałam w pokoju nie wiedząc co mam ze sobą zrobić .  Do szkoły byłam już naszykowana, więc postanowiłam włączyć komputer i sprawdzić wiadomości w skrzynce.  Jednak zanim zdążyłam zalogować się na pocztę mój telefon zaczął wibrować – ktoś do mnie dzwonił. Podniosłam komórkę i spojrzałam na wyświetlacz – NIEZNANY. Wzięłam głęboki wdech i odebrałam tym razem nie mam zamiaru uciekać.

-Już myślałem, że nie odbierzesz  - usłyszałam śmiech w słuchawce. Od razu wiedziałam, kto dzwoni.

-Czego chcesz – syknęłam

-Jesteście tacy słodcy z Tomem, że aż chce mi się rzygać

-Wystarczy nie patrzeć - burknęłam

-Jak mam nie patrzeć skoro szykuję dla ciebie niespodziankę

-Nie chcę twoich niespodzianek Ash.  Zrobiłbyś mi przyjemność gdybyś w końcu dał mi spokój.

-Rene, malutka moja to już długo nie potrwa

-Naprawdę działasz mi na nerwy. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać, odczep się ode mnie.

Jedyne, co potem usłyszałam to jego ohydny śmiech i połączenie zostało przerwane.  Byłam zdenerwowana, ale przecież nie mogę ciągle pokazywać swojej słabości, bo to tylko pogarsza moją sytuację. Chciałabym wiedzieć, co miało znaczyć ta „ niespodzianka, „ ale mam przeczucie, że to nic, co chciałabym wiedzieć.  Dzień dobiegał końca, za oknem było już ciemno a ja byłam okropnie zmęczona, więc położyłam się spać.

 

Wstałam jak zwykle wcześnie, aby wyszykować się do szkoły i tak też zrobiłam. Umyłam głowę, nałożyłam lekki makijaż i ubrałam się poczym zeszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie.  W chwili, gdy pakowałam jedzenie do torby usłyszałam trąbienie samochodu. Spojrzałam szybko na zegarek zadziwiona tym jak szybko leci czas.  Złapałam w pośpiechu torbę ubrałam buty i zarzuciłam płaszcz na plecy, po czym wyszłam z domu.

-Hej – uśmiechnęłam się wsiadając do samochodu.

-Widzę, że humor ci dziś dopisuje – zaśmiał się.

-A tak jakoś – wzruszyłam ramionami. Tak naprawdę wcale nie miałam humoru ciągle myślałam o tym wczorajszym telefonie, ale nie chciała nic wspominać Tomowi, bo to by się źle skończyło.

Droga do szkoły była naprawdę przyjemna poza małą kłótnią a propo muzyki, której będziemy słuchać. Tom był jakiś inny, ale nie narzekałam. W szkole jak zwykle się na nas patrzyli i szeptali coś między sobą, – więc ciągle sądzą, że sypiam z Tomem, kiedy ja ciągle jestem dziewicą.  

-RENE ! – usłyszałam za sobą pisk i momentalnie się odwróciłam

-Jade! – przytuliłam ja od razu – boże jak ja cię dawno nie widziałam!

-Wiem boże, ale mów jak się czujesz?! – Skakała z podekscytowania.

-Dobrze – uśmiechnęłam się – jakieś nowości w szkole ?

-Nie raczej nic co byłoby istotne – wzruszyła ramionami – mam rozumieć, że już będziesz na stałe ?

-Tak tak już wróciłam spokojnie – zaśmiałam się

-To dobrze ! Tak tu nudno było bez ciebie

- Pff a za mną to już nikt nie tęsknił ? –wtrącił Tom, przez, co oboje na niego spojrzałyśmy

- Połowa lasek ze szkoły, jeżeli to cię interesuje – powiedziała spokojnie a mnie zakuło serce. No tak przecież połowa szkoły z nim spała. Zrobiło mi się smutno

-Mają problem – fuknął i złapał mnie za rękę. Chyba zobaczył, że źle zareagowałam na tą wiadomość.

-Umm… chcecie mi coś powiedzieć ? – Zapytała zmieszana Jade.

-To skomplikowane –  powiedziałam cicho a po chwili zadzwonił dzwonek.

Udaliśmy się całą trójką do klasy gdzie przywitaliśmy się z resztą chłopaków. Dzień w szkole był koszmarny każdy pytał, dlaczego mnie nie było i musiałam latać za nauczycielami, żeby umówić się na zaliczenia. Jakby tego było jeszcze mało ciągle czułam na sobie wzrok nieznajomych mi dziewczyn.

W końcu nadeszła długa przerwa wiec jak połowa szkoły udaliśmy się na stołówkę.

-Mam dosyć tego, że wszyscy się na mnie patrzą – westchnęłam mówiąc prawdę.

-Patrzą się, bo ci zazdroszczą – odpowiedział Tom jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

-Jakby było, czego – fuknęłam i wyjęłam z torby jedzenie

-No jak to, czego ?! Mnie ? 

-Nie jesteśmy razem Tom, więc czego mi zazdrościć.

-Na razie nie – zaśmiał się. A wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni. Nikt jednak nie próbował tego nawet skomentować, więc po prostu zajęliśmy się jedzeniem….

1 komentarz:

  1. noo swietny ten odcinek <3 ciesze sie ze "wrocilas", umieram z ciekawosci co bedzie dalej ;)

    OdpowiedzUsuń

ONLINE