poniedziałek, 9 stycznia 2017

Rozdział 24

Jest tu kto ? Zostało nam ok 5 rozdziałów do końca opowiadania planowałam jakąś niespodziankę po zakończeniu ale nie wiem czy teraz mi się opłaca jak straciłam tyle czytelników mimo wszystko pod koniec opowiadania wy zadecydujecie czy będzie ta niespodzianka czy nie będzie jej
 ♥
-----------------------------------------------------
 
- Skąd znasz moje imie..

-Tom.. opowiadał o tobie

-Znasz Toma ?! Rene znasz mojego Toma.. ???

-Znam..

-O boże.. tak za nim tęsknię, codziennie o nim myślę jak się czół jak zniknęłam..

-Okropnie. Ash powiedział mu, że granat który wrzucił do hangaru w którym byłaś z bratem zabił ciebie..

-Ale .. Tom nie wrzucił żadnego granatu..

-Co ? jak to ?! -  zdziwiłam się

-Pojechałam do Asha żeby powiedzieć mu, co sądzę o tym że zakazał mi się spotykać z Tomem a on się wkurzył i zabrał mnie tutaj..

-O boże.. przecież tom ciągle myśli, że cie zabił..

-Mówiłam mu żeby z tym skończył – westchnęła – obiecał, że zakończy to i że uciekniemy gdzieś daleko gdzie nas nie znajdą ..  heh.. pamiętam jakby to było wczoraj.. Zabrał mnie nad jezioro ciągle mi powtarzał jak bardzo mnie kocha uwielbiałam to w nim.. był taki czuły i kochany.. zawsze stawał w mojej obronie.. Jestem ciekawa czy nadal chciałby ze mną uciec.. czy pamięta o mnie jeszcze..

Popłynęły mi łzy …

-Pamięta o tobie.. – przyznałam

-Jak się poznaliście.. ?

-Wiesz.. – opowiedziałam jej o spotkaniu w szkole o tym jak się zmienił po jej odejściu..

-Cieszę się że Tom znalazł sobie taką przyjaciółkę jak ty..

-Cóż… tak ja też – nie chciałam jej ranić, mimo iż każde jej słowo raniło mnie, ale przecież ona nic nie wie..

-Oh oh jak sobie panie gawędzą – w pomieszczeniu znalazł się się Nash.  – Niestety przerwę wam tę rozmowę – zaśmiał się i zaczął rozwiązywać Julię – wstawaj jedziesz z Ashem.

-Milo było cię poznać Rene mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy– ostatnie jej słowa, jakie słyszałam..

Siedzenie w tej dziurze samej sprawiało, że wariowałam - dosłownie traciłam zmysły.. myślałam o tym, co zrobi Tom kiedy dowie się że Julia żyje.. wtedy znów będę dla niego nikim w końcu to jej mówił, że ją kocha nie mi..  To wszystko jest takie chore … Nie chce zostać sama nie chce żeby on z nią odszedł, ale przecież on jest jej nie mój.. Łzy spływały mi po policzkach wpadając do rany i powodując dobrze mi już znany ból. I DOBRZE. Ból fizyczny, choć w małym stopniu zastąpi mój ból psychiczny..  Siedziałam tak i płakałam nawet nie wiem jak długo, nie jadłam nic od trzech dni i czułam jak mój brzuch się wykręca. Było mi zimno, byłam brudna, pokaleczona, obolała i głodna.. w ciągu czterech dni stałam się wrakiem człowieka..

 

TOM

 

Dojechaliśmy do Kempten.  Teraz pozostało nam tylko znalezienie Asha.  Gzie on mógłby być.. na pewno nie trzyma Rene w swoim rodzinnym domu…

-Tom  ? – zaczął Bill

-No ?

-Myślisz że ona gdzieś tu jest ?

-Ja to wiem – obejrzałem się dookoła i zatrzymałem swój wzrok na pagórku. No tak ! – i nawet wiem gdzie.  Na najwyższym pagórku w Kempten była kiedyś fabryka, ale potem spłonęła, nikt jej nie odnawiał nie ma mowy o tym żeby ich tam nie było.

Nie podjeżdżałem za blisko. Zostawiliśmy samochód w bezpiecznej odległości a dalej poszliśmy na pieszo.   BINGO. Przed fabryką stał Ben podeszliśmy ostrożnie za niego i za jednym uderzeniem osunął się na ziemie tracąc przytomność

-Czemu go nie zabiłeś ? – zapytał Bill

- Najpierw znajde Rene, zabije Asha a potem jego debili ,chcę żeby widzieli jak ich wieli ASH umiera –powiedziałem i wszedłem do środka.

-Nikogo tu nie ma.. – zaczął Gustav

-Rozglądajcie się gdzieś tu coś musi być, co pomoże nam znaleźć Rene.. 

Minęło dobre pięć minut zanim odezwa się Georg

-Ej chłopaki .. widzicie te ślady na ziemi. Ta komoda musi być przesuwana  - powiedział i pchnął ją a kiedy tylko ruszyła się zaczęliśmy pchać z nim.

-Jest – powiedział Bill podnosząc klapę – Ja zejdę wy się rozejrzyjcie. Tak też zrobiliśmy poszliśmy dalej.

 

RENE

 

-Ugh jaki syf – usłyszałam głos Billa i od razu szerzej otworzyłam oczy.

-Bill ! – chciałam krzyknąć, ale miałam tak sucho w gardle, że nie dałam rady wydusić z siebie nawet słowa. Rene teraz albo nigdy. Położyłam się na ziemi i zaczęłam turlać mniej więcej w kierunku drzwi. Nie zważałam na kamienie wbijające się w moje ciało jedyne, co chciałam to stąd wyjść a jeżeli najpierw musiałam pocierpieć byłam w stanie się poświęcić. Kiedy dotarłam pod ścianę zaczęłam kopać w drzwi,  tak mocno jak tylko mogłam.

-RENE ? – Udało się! – już idę ! – krzyknął i po chwili otworzył drzwi i zapalił światło. Jego radosna mina zmieniła się, gdy tylko mnie zobaczył. Co się dziwić leżałam związana na ziemi z rozciętym i marzącym się polikiem i zaschniętą krwią.. – kurwa.. – pokręcił głową. W tej samej chwili za nim zjawił się Nash z pistoletem zaczęłam ruszać głową, aby ostrzec Billa ale to nic nie dawało w jednej chwili usłyszałam strzał i krzyk otworzyłam przerażona oczy i zobaczyłam Nasha na ziemi z krwawiącą ręką.

-Uważaj brat – zaśmiał się Tom a Bill zabrał pistolet Nash’a 

–A ty nawet nie próbuj się podnieść, bo zamiast w rękę strzelę teraz w łeb.  Znalazłeś ją ? – Bill nic nie powiedział odsunął się a Toma wyryło na mój widok.

-Rene.. – podbiegł do mnie i od razu mnie rozwiązał.  Sznur tak bardzo poranił mi ręce i nogi, że już wolałam go mieć niż nie mieć – Boże już dobrze już cię stąd zabieram.. – mówił łamiącym się głosem, po czym wziął mnie na ręce i wyniósł z pomieszczenia.  Tak długo siedziałam w całkowitej ciemności, że gdy tylko wyszliśmy na zewnątrz od razu moje oczy zaczęły mnie piec. Nie było chyba rzeczy, która by mnie nie bolała. Jedyne, czego chciałam to wyjechać stąd.. I tak też zrobiliśmy chłopaki wsadzili mnie do samochodu i ruszyli jak najszybciej.  Leżałam na kolanach Toma to chyba jedyny moment, w którym można zobaczyć kogoś innego za kierownicą jego Audii. Przez całą drogę Tom głaskał mnie po głowie i uspokajał.

 

***

Kiedy w końcu zatrzymaliśmy się pod domem chłopaków Tom zaniósł mnie do siebie.

-Potrzebujesz czegoś.. – zapytał z niespotykaną troską.

-Chciałabym się umyć, ale nie dam rady – rozpłakałam się

-Pomogę ci spokojnie – przytulił mnie – Bill już zamawia jedzenie, więc niedługo się najesz

Siedzieliśmy tak chwilę a potem Tom zabrał mnie do łazienki i nalał wody do wanny.

-Muszę cie rozebrać.. -  powiedział jakby się bał.. Ja tylko kiwnęłam głową. Zwyczajnie nie pozwoliłabym mu się rozebrać nie pozwoliłabym, aby patrzył na mnie nagą, ale teraz to nie miało znaczenia. Kiedy już byłam bez ubrań pomógł mi wejść do ciepłej wody.

-Przepraszam Tom.. – powiedziałam

-Za co mnie przepraszasz Rene ? Ja ciebie powinienem przepraszać.. 

-To nie twoja wina Tom… nie twoja.. – zaprzeczyłam i po raz kolejny się rozpłakałam

Po jakiś dwudziestu minutach wyszłam z wanny już czysta. Przebrałam się w ubrania Toma ,który siedział teraz przede mną i opatrywał mój policzek, nogi i nadgarstki. 

-To ci powinno pomóc, pamiętam, że kiedyś jak postrzelili Georga też wdało mu się zakażenie i to mu pomogło.

-Dziękuję – powiedziałam cicho a potem przy pomocy Toma zeszłam na dół.  Chłopaki patrzyli na mnie jak na kalekę i w sumie tak się czułam, nogi miałam tak poranione w kostkach, że samej ciężko było mi zrobić chodź najmniejszy krok.  Po chwili do drzwi zapukał pan, który przywiózł jedzenie. Od razu rzuciłam się na pizzę, ale nawet nie zjadłam połowy, gdy zaczęłam wymiotować

 -Cholera – podbiegł do mnie Tom – Rene spokojnie nic się nie dzieje słyszysz ?- zaczął mnie uspokajać gdy zobaczył, łzy na mojej twarzy –Wszystko jest dobrze musisz jeść powoli , poczekaj pomogę ci – i tak zrobił najpierw posprzątał po mnie a potem usiadł obok i zaczął mnie karmić. Było mi tak cholernie głupio..

-Kiedy wrócę do domu.. – zapytałam..

-Rene.. Sądzę, że na razie powinnaś być u nas..  policja cie szuka jak się dowie, że cie znaleźliśmy zrozumie, że jesteśmy w to zamieszani.. a Ash na tym nie skończy

-Będzie gorzej… - pokręciłam przerażona głową.

-Rene będziemy z tobą. Teraz nie zostaniesz sama nawet na chwilę zawsze któryś z nas koło ciebie będzie – zapewnili mnie a ja zgodziłam się zostać u nich. Mieli rację, jeżeli wróciłabym teraz do domu ich by zamknęli..

***

Było grubo po północy ,gdy Tom zasnął, podniosłam się delikatnie z łóżka i stanęłam na nogach.

-O boże …- jęknęłam z bólu, ale musiałam dać radę. Krok za krokiem aż doszłam do drzwi a potem minęłam korytarz i znalazłam się w pokoju billa

-Rene co ty tu robisz ? – podniósł się na mój widok i pomógł mi usiąść.

-Muszę ci coś powiedzieć..

-Rene powinnaś spać..

-Widziałam Julię …

-Rene Julia nie żyje – Bill pokręcił głową – siedziałaś w ciemnym pomieszczeniu to normalne, że miałaś przywidzenia..

-Nie Bill nie ! ja z nią rozmawiałam ! -  Ten tylko westchnął i pozwolił mi dokończyć.  A ja powtarzałam mu dokładnie wszystko, co mówiła. Z każdym słowem mina Billa stawała się bardziej zagubiona.  – Bill powinnam powiedzieć o tym Tomowi ,ale przecież jak on się dowie, że ona żyje odstawi mnie na bok..

-Rene.. –westchnął – nie mówmy mu nic.. wymyślę jak pomóc Julii uwolnimy ją stamtąd a na razie o tym nie myśl dobrze.. ?  Kiwnęłam głową, po czym wstałam. Bill pomógł mi wrócić do pokoju Toma, który akurat się przebudził

-Co wy robicie ?

-Nic mała chciała Wody zobaczyłem ją na korytarzu, więc kazałem jej poczekać i jej przyniosłem a teraz ci ją oddaję – uśmiechnął się i oddał mnie Tomowi który zaniósł mnie do łóżka.

-Tom.. – powiedziałam biorąc jego rękę i kładąc ją na sobie w ten sposób, że mnie obejmował – nie puszczaj mnie…

-nigdy nie puszczę – powiedział, po czym oboje zasnęliśmy.

ONLINE